poniedziałek, 6 kwietnia 2015

23.

" Gwiazdy nigdy nie są na wyciągnięcie ręki. Są nieskończenie odległe, to oznacza ból, który człowiek odczuwa spoglądając na nie w górę. To delikatne rwanie w głębi serca. "

-Chyba zwariowałam.-oznajmiłam trzy dni później.
-Całkiem możliwe,a z jakiegoż to powodu?-zapytał Alex,krzątając się po kuchni.Mieszkaliśmy ze sobą dopiero cztery noce a ja już zdążyłam się przywiązać do jego codziennego gotowania.
-Śniło mi się,że byłam rybą.-zmrużyłam brwi i przetarłam zaspane oczy.-Odbija się na mnie brak tańca.
-Najwyraźniej.Powiedz mi lepiej co ustaliłaś z tą imprezą?
Ach tak.Impreza.Zapomniałam,że wczoraj do późna o tym dyskutowaliśmy.Charlie powiedział,że przeprowadzka do nowego domu nie może się obyć bez porządnej parapetówki,a Luke dodał,że możemy do tego dołączyć pożegnanie Hazel,która już za dwa dni wylatuje do Nowego Jorku.
-Po długich negocjacjach z moimi własnymi myślami stwierdziłam,że ten dom i tak kiedyś przestanie być idealnie perfekcyjny,więc może stać się to prędzej niż później.Zgadzam się.-wzruszyłam ramionami.-Ale Hazel na pewno nie będzie chciała imprezować w przeddzień wyjazdu,więc musielibyśmy się zorganizować już dzisiaj...
-W czym problem?

her birthday | via Tumblr

-Nie ma żadnego problemu.Nic się nie przejmuj,zorganizuję taką imprezę jakich mało!-zawołał Harry,który odebrał telefon zamiast Nialla.Jak tylko się dowiedział,że coś szykuję,to sam się wprosił i coś mi się zdaje,że na nim jednym się nie skończy.
-Wiesz,ja nie mam zbyt wielu znajomych,przynajmniej nie na tyle bliskich żeby zapraszać ich na oblewanie mojej przeprowadzki.Jesteś pewien,że mogę zostawić kwestię gości na twojej głowie i obiecujesz z niczym nie przesadzić?-dopytałam,a w jego głosie usłyszałam stuprocentową pewność.-No dobrze,w takim razie zaczniemy około 20,muszę jeszcze zrobić zakupy i tak dalej.Przypomnij mi jeszcze raz,dlaczego to ty masz telefon Nialla?
-Pojechał na spotkanie z Audrey i chyba nie chciał żeby ktoś mu przeszkadzał,więc go zostawił.-wyjaśnił spokojnie.
-Aha,i żadnej Audrey w moim domu!-wolałam dodać,zanim choćby pomyślał o tym żeby ją zaprosić.
-Spokojna głowa,w życiu bym Ci tego nie zrobił,znasz mnie przecież!
-No faktycznie,widzieliśmy się dwa razy na krzyż.-parsknęłam ironicznym śmiechem i dosłownie wręcz widziałam w myślach,jak Harry wzrusza ramionami.-W takim razie do zobaczenia.
-Będę wcześniej i pomogę w przygotowaniach.-zapewnił i rozłączył się.Schowałam telefon do torebki i podeszłam do Alexa.
-Goście załatwieni,lista zakupów zrobiona,możemy jechać!-klasnęłam w dłonie.

*
-O nie...Gdzie jest mój telefon?-spytałam samą siebie i obładowana zakupami wyciągnęłam go dwoma wolnymi palcami z kieszeni i przyłożyłam sobie do ucha,wykręcając wcześniej numer Luke'a.-Houston,mamy problem.Przecież nie mam głośników!
-Dobra,coś załatwię.-powiedział i rozłączył się.Ja tymczasem weszłam do kuchni i zaczęłam rozpakowywać wszystko z reklamówek,a było tego całkiem sporo.Usłyszałam jak Alex wchodzi z kimś do domu i odwróciłam się na znajomy głos.
-Cześć,Ashley.Cudowny ten domek!
-Cześć,Harry.Czuj się jak u siebie,jak Ci poszło?-Lokowaty podszedł do mnie i zaczął oglądać to,co kupiłam.
-Goście zaproszeni,będą tu o 20.Na co się teraz przydam?-Nie czekając na odpowiedź poszedł pozwiedzać cały dom.Kiedy już wszystko wypakowałam,odstąpiłam kuchnię Alexowi,który dostał kulinarnego natchnienia i zechciał przygotować coś dobrego na obiad.Razem z Harrym przyglądaliśmy się mu i z utęsknieniem wyczekiwaliśmy kiedy skończy,a ten przepiękny zapach tylko pobudzał nasz apetyt.W efekcie Alex zapodał nam coś co...pięknie wyglądało,ale nie bardzo wiedziałam jak to nazwać.
-Co to jest?-Pochyliłam się nad talerzem.
-Piadina,robi się ją w północnych Włoszech.To takie coś jak naleśnik,a w środku jest farsz: sos pomidorowy,ser mozzarella,rukola i wieprzowina.
-Gdzie nauczyłeś się tak gotować?-zapytał Harry,który po zjedzeniu połowy był pod wielkim wrażeniem.
-Zacząłem eksperymentować jak wyprowadziłem się z domu.-wzruszył ramionami.Trzeba przyznać,że Alex ma do tego smykałkę i to bardzo bardzo dobrą.Prawie gdy skończyliśmy jeść,rozległ się dzwonek do drzwi.Moim oczom ukazał się chodzący głośnik,a za nim jeszcze jeden,iii jeszcze jeden...Stałam w przedpokoju i przyglądałam się jak chlopcy z 5SOS męczą się z wielkimi głośnikami,co nie spodobało się Muffinowi i od razu na nich naskoczył.
Dziwnie czułam się będąc w domu z samymi facetami i już po dziesięciu minutach miałam ich serdecznie dosyć,potrzebowałam chwili dla siebie.
-Ashton,to jedzenie jest na potem.-upomniałam go,przechodząc obok kuchni.-Harry,a ty zostaw Muffina w spokoju bo nieodwołalnie znienawidzi Cię na zawsze!-ostrzegłam bruneta,który łapał kota za ogon i cieszył się z jego reakcji.Luke,Michael i Alex grali w jakieś gry,a Calum podłączył głośniki i puszczał jakieś mocne bity.Wywróciłam oczami i weszłam do łazienki,gdzie zanurzyłam się w gorącej kąpieli.Wyciągnęłam się w dużej wannie i pragnęłam się całkowicie zrelaksować,jednak było to niemożliwe ze względu na odgłosy dochodzące zza ścian.Minęło zaledwie piętnaście minut,a już ktoś pukał mi do drzwi.
-Ashley,proszę...
-Nie ma mowy,dopiero weszłam.
-Ale ja muszę...
-Nic mnie to nie obchodzi,Michael.-przewróciłam kolejną stronę katalogu,który oglądałam.Chłopak jęczał jeszcze chwilę pod drzwiami,ale w końcu zrezygnowany sobie poszedł.
Jak tylko wyszłam z wanny,owinęłam się w ręcznik i obmyślałam plan,jak szybko i niezauważalnie dostać się na górę.Nie pomyślałam wcześniej o tym żeby zabrać ubrania,a te,które miałam przed chwilą wrzuciłam już do prania.Sądząc po tym,że muzyka trochę ucichła,pewnie wszyscy zajęli się oglądaniem jakiegoś filmu i nie spostrzegą się jak przemykam obok salonu na schody.Dodałam sobie otuchy i wyszłam.
-Michael!!-wrzasnęłam i podskoczyłam wystraszona.Czerwonowłosy stał tuż obok drzwi oparty o ścianę,a ja o mało co nie dostałam zawału jak go zobaczyłam.
-Ashley,ja....nie wiem co powiedzieć...-spojrzał po mnie od stóp do głów a ja poczułam jak się czerwienię.Ashton wychylił głowę zza ściany,a ja posłałam mu zabójcze spojrzenie.
-Michael,przestań się na nią gapić w ten sposób!-prosto z salonu nadszedł Luke,a ja odetchnęłam z ulgą i podeszłam do niego starając się robić maleńkie kroki.-No już już,koniec widowiska!-klasnął w dłonie i zerknął na mnie wymownie.-Jeśli chciałaś wzbudzić we mnie zazdrość to Ci się udało.
-Nie zabrałam ubrań.-wyjaśniłam szybko.
-Michael.Do kibla.Już!-rozkazał mu Luke,a chłopak pokiwał głową i nie patrząc gdzie idzie,uderzył się we framugę.Zaczekaliśmy aż zamknie drzwi i wybuchnęliśmy śmiechem.-Normalnie w trasie ogląda dziewczyny tylko ze sceny,rzadko kiedy któraś paraduje mu pod nosem w samym ręczniku.-objął mnie w pasie.
-Rzadko...a więc jednak się zdarzało?-uniosłam brew do góry.
-Zmykaj już się przebrać.
-Luke...
-Też Cię kocham.-puścił do mnie oczko.
-Odpowiedz mi!-zawołałam,wchodząc powoli po schodach.Ten tylko uśmiechnął się zawadiacko i posłał mi całusa.



*

Chodziłam po domu mijając ludzi,których nigdy wcześniej nie widziałam na oczy i zastanawiałam się skąd Harry potrafił zwerbować ich aż tylu w ciągu,zaledwie,kilku godzin.Co najlepsze,oni wszyscy uśmiechali się do mnie i rozmawiali ze mną tak jakbyśmy byli starymi kumplami.Co po chwila sprawdzałam stan pomieszczeń,mebli etc.bo jakoś nie potrafiłam im wszystkim zaufać.
-Wyluzuj się wreszcie,to twoja impreza!-Louis Tomlinson złapał mnie za rękę i poprowadził do kuchni,gdzie złapał za wódkę i nalał mi do pełna,zanim zdążyłam zawołać: "lej pół!".
-Lou,ja nie...
-Daj spokój,musisz się rozerwać.-przerwał mi w pół zdania.Okej.Wypiję jednego mocniejszego,ale obiecuję sobie,że potem przystanę tylko na samym piwie.Rozglądnęłam się czy nikt mnie nie widzi i wypiłam kieliszek do dna.-Zuch dziewczynka.Jeszcze jednego?
-Ooo nie nie nie.-pokręciłam głową i uciekłam mu żeby nie zaczął protestować.
-...bo wiesz,to nie jest tak,że ja jestem zbyt wybredna,czekam na księcia na białym rumaku,czy coś.Ja zwyczajnie nie chcę trwonić czasu na jakichś palantów,którym mózg zastępują bicepsy,a ich szacunek...-Brunetka,musiała być jakoś w moim wieku,spojrzała na mnie kiedy przechodziłam obok kanapy na której siedziała razem z Harrym.-...mieści się w łyżeczce od herbaty.-Lokowaty pokiwał głową ze zrozumieniem,ale tak na prawdę poznałam po nim,że prawie nic nie zrozumiał,bo wpatrywał się w nią kompletnie jej nie słuchając.On także podniósł na mnie wzrok.
-Wy się chyba jeszcze nie znacie...-wstał i odgarnął włosy z czoła.
-A wy się znacie?-moje pytanie zawisło w powietrzu,a Harry zachichotał nerwowo i posłał mi zabójcze spojrzenie.
-Teraz już tak.Noel,to jest Ashley,gospodyni tego domu i imprezy.Ashley,to jest Noel,kuzynka naszej fryzjerki Lou.-przedstawił nas i podałyśmy sobie ręce.
-Miło mi.Może się do nas dosiądziesz?-zaproponowała,a ja odparłam,że z chęcią i zajęłam miejsce obok niej.
-Podobała mi się twoja teoria.Mam na myśli to,że nie ma co tracić czasu na jakichś czubków bez mózgu.-dodałam szybko,kiedy nie zrozumiała o co mi chodzi.
Tumblr
Noel
-Dziękuję bardzo!-uśmiechnęła się i podała mi piwo owocowe.-Już Cię lubię.Wiesz,ostatnio jestem bardzo cięta na facetów i coraz bardziej zaczynam popierać feministyczne poglądy.Nie patrz tak na mnie,Harry,to tyczy się też Ciebie!-zawołała w jego kierunku.
-Ale my znamy się dopiero od dziesięciu minut!-próbował się bronić.
-Nie ważne,jesteś facetem.A wy wszyscy jesteście tacy sami.-uniosła wysoko głowę i puściła do mnie oczko.-Czym się zajmujesz,Ashley?
-Ogółem zajmuję się tańcem,ale aktualnie sprawy zdrowotne zmusiły mnie do małego urlopu.-przyznałam z bólem,a ona pokiwała współczująco głową.-A ty?
-Ogółem to piszę książkę,ale aktualnie straciłam natchnienie.-opadła na poduszki i westchnęła głośno.-Sama już nie wiem gdzie mam go szukać.
-Nie jestem w tym jakimś ekspertem,ale myślę,że wena sama wróci jak nie będziesz się tego spodziewała,musisz tylko uzbroić się w cierpliwość.Ja tak mam przy tańcu,kiedy muszę wymyślić jakiś układ,a mam kompletną pustkę w głowie...po prostu czekam i oddaję się muzyce.
-Mhm,chyba nie mam innego wyjścia...
-Harry,widziałeś gdzieś Nialla?-zmieniłam temat,bo przypomniałam sobie,że jeszcze go tu nie widziałam.-Wszędzie go szukałam,ale nigdzie go nie ma.
-Zdaje się,że jeszcze go tu nie było.Ale mam pomysł...może idź i do niego zadzwoń?-Spojrzałam na chłopaka i między wierszami wyczytałam,że próbuje się mnie pozbyć.
-Że też ja na to sama nie wpadłam!-zawołałam z udawanym zdumieniem i wstałam,uśmiechając się na odchodnym do Noel.Prawie wyszłam na zewnątrz i miałam wyciągnąć telefon,kiedy czyjeś ręce spoczęły na moich biodrach i pociągnęły mnie w kierunku schodków na tarasie.
-Mmm,pachniesz tak pięknie...-Luke wsunął swoją głowę w zagłębie mojej szyi,kiedy usiedliśmy.
-Obiecałeś mi,że się nie upijesz i pomożesz mi to wszystko ogarnąć...
-I ogarniemy to,nie martw się.Wcale się nie upiłem.-zaczął błądzić ustami po mojej szyi,a ja byłam zła na siebie,że tak mi się to podoba i nie jestem w stanie być w tej chwili poważna.-Jestem tylko troszkę podchmielony.
Spojrzałam w ciemne niebo zasypane migoczącymi gwiazdami.Uśmiechałam się do nich,kiedy Luke mnie całował,a jemu wyraźnie nie podobało się to,że nie zwracam na niego uwagi.
-Nad czym tak myślisz?-oderwał się ode mnie.
-Tak sobie myślę...-oparłam się na łokciach o schodki.-Teoria kontra praktyka.Teoretycznie...jesteś dupkiem,że mnie nie posłuchałeś,ale praktycznie...
-Och,w praktyce jestem o wiele wiele lepszy,zaraz Ci to udowodnię...-uchwycił moją twarz w swoje dłonie,a ja uśmiechnęłam się szeroko,kiedy położył mnie na trawie i pochylił się nade mną aby mnie pocałować.
-Ekhm ekhm...-za nami rozległo się głośne chrząknięcie i niechętnie oderwaliśmy się od siebie.To Louis opierał się o drzwi tarasowe i wymachiwał w ręce kluczykami.-Przepraszam,że wam przeszkadzam tę romantyczną chwilę,ale już prawie skończyły nam się zapasy,jeśli wiecie co mam na myśli...
Wsparłam się na łokciu i popatrzyłam na niego.
-Niall właśnie przyjechał i pojedzie do sklepu,ale mówi żeby ktoś z nim jechał.Sądzę,że najlepiej będzie jak to będziesz ty,Ashley.-na jego słowa pokiwałam głową i wstając,wsparłam się na Luke'u.
-Dlaczego ty i on?-mruknął Luke.-Ja pojadę!
-Z ciebie nie będzie żadnego pożytku.-zachichotałam i zmierzwiłam mu włosy.-Dopilnuj żeby nikt nie wysadził mi domu.
Luke zawlókł się za mną na przód domu,gdzie Niall opierał się o samochód Harry'ego.Podałam mu kluczyki,które dał mi Louis.
-Luke,przecież za chwilę wrócimy,wracaj do środka.
-Dlaczego akurat wasza dwójka musi jechać?-skrzyżował ręce na piersi i uniósł brew.
-Ojejku no nie wiem,tak się złożyło,o co Ci chodzi? Niall jako jedyny nic nie pił,a ja to wszystko zorganizowałam.Zaraz będziemy z powrotem,okej?-uśmiechnęłam się do niego,a on z westchnieniem pokiwał głową.Pocałował mnie,ku mojemu zdziwieniu,trochę dłużej niż zwykle,a kiedy się ode mnie oderwał,zmierzył wzrokiem Nialla.Blondyn beznamiętnie patrzył w niebo i czekał aż wejdę do samochodu.


-Niall,wszystko w porządku?-podbiegłam do niego w supermarkecie.Przez całą drogę prawie w ogóle się nie odzywał,odpowiadał tylko krótko i zwięźle na moje wymuszone pytania.
-Oczywiście,dlaczego miałoby nie być?-Nawet teraz posilił się o chłodny ton głosu.Zabrał wózek i skierował się do stoiska z alkoholem.
-Mam wrażenie,że coś się stało.Dziwnie się zachowujesz.
-Wydaje Ci się,-uciął krótko i widziałam,że nie zamierza ze mną o tym dyskutować.Westchnęłam i zaczęłam wrzucać do wózka piwo,kiedy on poszedł po coś mocniejszego.
Gdy zaparkował z powrotem pod domem,grupka osób siedziała na ganku,wśród nich zobaczyłam czerwoną czuprynę Michaela,który właśnie zmierzał w naszym kierunku.
-Znalazłaś może ostatnio jakąś kartkę na górze?-zapytał,jak wysiadałam już z auta.Zmrużyłam brwi w zastanowieniu.
-Ta twoja kumpela leży u Ciebie w sypialni i mówi żebyś do niej przyszła.Źle się czuje.-wtrącił się Michael,podchodząc do auta.Otworzył tylne drzwi i zaczął wyciągać zakupy.
-Która kumpela?
-Nie wiem jak jej jest...ale to chyba ta co się wyprowadza?-zapytał jakby sam siebie i wzruszył ramionami.Napotkałam wzrok Nialla i nie chciałam odchodzić właśnie teraz,kiedy zaczął ze mną rozmawiać.
-Leć do niej.-blondyn kiwnął głową w stronę domu,a ja zawahałam się przez chwilę.
-Później porozmawiamy,okej?-nie czekałam na jego odpowiedź,tylko weszłam do środka i od razu skierowałam się na górę do sypialni.Hazel leżała na moim łóżku zakopana w białą pościel.

11 komentarzy

  1. Biedny Niall :'( Rozdział świetny :3 Dzięęki, że z nami jesteś i że piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeju ojeju, nowy rozdział. Jak bardzo się cieszę!
    Tak mi szkoda Nialla, że nie masz pojęcia. KURDE, ŻE TEN LUKE MUSIAŁ ZNALEŹĆ TĘ KARTKĘ. Niall i Ashley mają być razem i koniec kropka. Shippuję ich. Ashiall forever, albo Niashley, wybierz sobie! HAHAHA. Harry mnie rozwala w tym rozdziale i nie mam pojęcia dlaczego. No i Noel wydaje się być fajną dziewczyną. Mam nadzieję, że pojawi się także w jakimś innym rozdziale. I mój Louis w końcu się pojawił, mmm. JEGO TEŻ CHCĘ WIĘCEJ XDDD No i ciekawe co z Hazel. LUDZIE, KOMENTUJEMY, BO JA CHCĘ NOWY ROZDZIAŁ I TO JUŻ! Całuski, Weronika z believe-in-the-spirit-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chcę powtarzać tego co dziewczyna wyżej więc oczekuje następnych <3
    /Nikita

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo Niall smutno mi. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze mi się czytało! Szkoda mi tego Nialla, ale mam nadzieję, że Luke już nie rozwali tego co jest między Niallem a Ashley. Trzymam za to kciuki.
    Pozdrawiam i ściskam mocno, podsyłam worek weny ;*

    http://voice-destination-magical2.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że piszę tutaj, ale nie mam pojęcia gdzie mam Cię poinformować o nowym rozdziale.
      Wedle Twojego życzenia ogłaszam: pojawił się nowy rozdział.
      Przepraszam za problemy.

      http://voice-destination-magical2.blogspot.com/2015/04/3-pierwszy-dzien-w-szkole.html

      Usuń
  6. Cudo! Błagam niech ona sie dowie o tej kartce, bo zwariuje!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo i z niwu 8 komentarz więc czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny <3 Świetny <3 Boski <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział.
    Niall ;(
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam, Cynical Caroline.
    save-me-ff.blogspot.com - zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon