piątek, 3 października 2014

9.

Czy tylko ja widzę jak świat staje na głowie?

Ze specjalną dedykacją dla Sabiny
-Opowiedz mi coś o sobie.-pierwszą wiszącą w powietrzu ciszę przerwał Luke,kiedy spacerowaliśmy brzegiem oceanu.Niebo było już prawie całkiem ciemne,tylko nad horyzontem łączącym niebo z taflą wody było widać jeszcze trochę błękitu.Skrzyżowałam ręce na piersiach i westchnęłam.
-Dużo czytam.-powiedziałam,a on spojrzał na mnie z podziwem i wesołością w oczach.
-Jeszcze nie spotkałem się żeby ktoś zaczynał w ten sposób.Co czytasz?-wsadził ręce do kieszeni i idąc wpatrywał się w piasek pod swoimi stopami.
-Wszystko co mnie zaciekawi.
-Grałaś kiedyś w wojnę cytatów?-zapytał,a ja pokiwałam przecząco głową.-Jak się czyta to często zapadają nam w pamięci jakieś fragmenty,tak? Zabawmy się w wymianę cytatami,strasznie to lubię.-oznajmił całkiem poważnie a ja,nie powiem,byłam trochę zdumiona.
-No dobrze,ale ty zacznij.
-"Kiedy łamiesz zasady,łam je mocno i na dobre."-wypowiedział te słowa uśmiechając się pod nosem.Dam głowę,że miały one dla niego dużo głębsze znaczenie niż by się zdawało,widziałam to po nim.
-Zdaje się,że brzmi życiowo.-znowu nie zdążyłam ugryźć się w język.Luke odwrócił się do mnie.-W twoim przypadku.
-Twoja kolej,Ashley.-wymówił moje imię takim tonem,że aż ciarki przeszły mi po plecach.Zignorowałam złowrogi uśmieszek błądzący po jego twarzy i zaczęłam się zastanawiać.
Minęło chyba pięć minut zanim coś wymyśliłam.
-"Każdy człowiek jest jak księżyc.Ma swoją drugą stronę,której nie pokazuje nikomu."-powiedziałam to jakby w odzewie na jego cytat i wyraźnie go tym zaintrygowałam.Nie wiem co,ale było coś w jego spojrzeniu,co przeszywało mnie na wskroś.Dostrzegałam w jego oczach zagadkę,wielką zagadkę.
-"W ogniu nie ma nic złego...-tu urwał,przystając i świdrując mnie swoim wzrokiem.-O ile się człowiek do niego za bardzo nie zbliży."-dodał szeptem,pochylając się nade mną.Wciągnęłam głośno powietrze,czując jak coś od środka zaczyna mnie paraliżować.Byliśmy sami na ciemnej plaży,a Luke był tak blisko mnie,że czubki naszych butów niemalże się stykały.Zapach alkoholu uderzył moich nozdrzy.Cofnęłam się o krok,czując,że stoję jedną nogą w wodzie.Wtedy Luke złapał mnie w pasie,sprowadził z powrotem na piasek i wybuchnął śmiechem.
-Co ty na to?-zapytał,ponownie ruszając,a ja po kilku sekundach poczłapałam za nim.Nie wiedziałam co ja na to.Znowu nastała głucha cisza,w której się zastanawiałam.Słychać było tylko fale wody uderzające o brzeg.Po pięciu kolejnych,głuchych minutach,kiedy schodziliśmy z plaży i wyszliśmy na ulicę,Luke się odezwał.
-Widzę,że zbiłem Cię z tropu.-uśmiechnął się triumfalnie.-Czyżbym wygrywał...
-"To,że milczę,nie znaczy,że nie mam nic do powiedzenia"-Usta Luke'a wróciły do normalnej pozycji i spojrzał na mnie z uznaniem,poklaskując w dłonie.Tym razem to ja się uśmiechnęłam.-Widzisz,z pozoru taka gra wydaje się całkiem łatwa,ale kiedy przyjdzie co do czego...W którą stronę?
-Prosto.-powiedziałam i przeszliśmy na drugą stronę ulicy.Jeszcze jakieś dziesięć minut i będę w domu.Ten czas wyjątkowo mi się dłużył,ale było to przyjemne dłużenie się.Dawno się tak nie czułam.-To tutaj.Dzięki,że mnie odprowadziłeś.
-Spotkamy się jeszcze? Na przykład...jutro?-zapytał z nadzieją w głosie i pokazał mi swoją kolejną,łagodną i dziecięcą twarz.Pogrywałam z nim przez chwilę udając,że się zastanawiam,czym zbijałam go z pantałyku.Po chwili spostrzegł się,że z nim gram.
-Nie umawiam się z nieznajomymi.-odpowiedziałam,przypominając sobie,że tak samo powiedziała Nora,bohaterka Szeptem - jednej z moich ulubionych książek.
-Na szczęście ja tak,Przyjadę o piątej.-odwrócił się na pięcie i zniknął wśród przechodniów.Stałam przez chwilę,zdając sobie sprawę,że on też musiał ją czytać.Właśnie tak Norze odpowiedział Patch.Zanim całkowicie straciłam go z oczu,Luke odwrócił się do mnie ostatni raz i choć z daleka tego nie widziałam,wiedziałam,że się uśmiecha.


* Niall *
Obudziłem się z potwornym bólem w czaszce,który rozchodził się po całej mojej głowie.Ostro wczoraj zaimprezowałem...ale taka okazja! Będę wujkiem!
Otworzyłem oczy i pierwsze co mi się rzuciło to ten wielki burdel w pokoju.Zsunąłem nogi na ziemię i poczułem jak uderzają o coś miękkiego.
-Auua!-to Calum jęknął z bólu,kiedy moja stopa spoczęła na jego brzuchu.Chłopak wstał tak gwałtownie,że momentalnie złapał się za głowę i zrozumiał jaki popełnił błąd.Wstaliśmy obydwoje i spojrzeliśmy na siebie bez słowa.Ja przecierając zaspane oko,on masując obolałą głowę.
-Czemu mam przeczucie,że narozrabiałem?-odezwałem się jako pierwszy i po jego wzroku wiedziałem,że miałem dobre przeczucie.-Chodzi o Audrey tak?-spytałem,ale obydwoje wiedzieliśmy,że nie potrzebna była tu jego odpowiedź.-Wściekła się?-Znowu cisza.Cisza była gorsza niż słowa.-Co zrobiłem?
-Wiesz...właściwie to nic takiego,ale Audrey...-Calum przygryzł wargę,nie chcąc kończyć zdania.
-No dalej,nie obrażę się przecież.-wywróciłem oczami.
-Audrey jak to Audrey,jest trochę nadwrażliwa.Wystarczyło jej jak Cię zobaczyła nawalonego to się jej przypomniały nieprzyjemne wspomnienia.-wzruszył ramionami,ale zauważyłem,że czegoś mi nie mówi.Uniosłem wysoko brew,a on zrezygnowany westchnął po kilku minutach.-No dobra.Jak była na Ciebie zła i się obraziła...kazałeś jej jeszcze pojechać po Ashley i...
-O Boże.-szepnąłem.Znałem Audrey jak nikt inny,jeśli w stanie upojenia alkoholowego kazałem...KAZAŁEM samo to słowo mnie przeraża,że ja jej coś KAZAŁEM...i to jeszcze pojechać po Ashley,pojechać po INNĄ DZIEWCZYNĘ...
-Ej stary,to nie jest jeszcze najgorsze,no bo ona pojechała po nią i wróciła z nią...-Calum nagle bardzo zainteresował się swoimi paznokciami.-No i ten tego...ciemno trochę było no i wiesz,dużo już wypiłeś...
-Przejdź do rzeczy.
-Zawiesiłeś ręce na szyi Ashley i byłbyś ją pocałował gdyby ona Cię nie odtrąciła.Audrey stała obok.
Nagle w pokoju zaległa głucha cisza.Czułem się jeszcze gorzej niż w momencie kiedy wstałem.Miałem właśnie wydusić z siebie brzydkie przekleństwo podsumowujące całą sytuację,kiedy usłyszeliśmy odgłosy rzygania.Wziąłem głęboki wdech i wyszedłem z sypialni,Calum poczłapał za mną.W salonie na kanapie leżał Ashton,głowę przewiesił przez oparcie i wisiał tak właśnie nad kałużą wymiocin.Na ziemi na puchatym dywanie leżał Michael i przyglądał się całej tej scenie z wielkim obrzydzeniem.Uważając aby nie wdpenąć gołą nogą w to obrzydlistwo,otworzyłem okna na oścież,a następnie usiadłem na fotelu i zamknąłem twarz w dłoniach.
Raz na jakiś czas człowiek się wyluzuje i zechce się zabawić to potem takie tego skutki...Nie wiem co zrobić z Audrey.Widzenie się z nią teraz było tak samo nie na miejscu jak ignorowanie jej.Posiedziałem tak przez chwilę w zupełnej ciszy (nie licząc jęków Ashtona) aż w końcu uniosłem głowę.Kogoś mi tutaj brakowało.
-Gdzie jest Luke?-spytałem zachrypniętym głosem.Michael podnióśł się z dywandu do pozycji siedzącej.
-Nie wiem,ostatnim razem widziałem go jak wychodził z tą Ashleyyy...-odpowiedział ziewając,a ja wybałuszyłem oczy i gwałtownie wstałem.
-Puściliście Ashley z Lukiem?! Z pijanym Lukiem?!-wrzasnąłem,na co Ashton jęknął i zasłonił uszy.Michael wzruszył ramionami,ale kiedy zauważył jak mierzę go wzrokiem to udał,że rozmasowuje sobie obolałe ramię.
-Spokojnie,Luke wypił najmniej z nas.-Calum podszedł do mnie i poklepał mnie lekko po plecach.
-Dzwońcie do niego...gdzie jest jakis telefon?-Zacząłem biegać po apartamencie jak głupi,a komórkę znalazłem dopiero w kuchni pod stołem.Wyszukałem jego numer i oczekując przygryzałem dolną wargę ze zdenerwowania.-Gdzie jesteś?-wychrypiałem,kiedy odebrał.
-Proszę proszę,któż to wstał.-powitał mnie beztroskim tonem.
-Gdzie ty jesteś i gdzie jest Ashley?!-powtórzyłem i usłyszałem jego śmiech po drugiej stronie.
-Wyluzuj przyjacielu,nic jej nie jest.Odprowadziłem ją bezpiecznie do domu,bo widzisz...ty nie byłeś w stanie,i zapewne teraz słodko drzemie w swoim łóżku.Coś ty taki podenerwowany? Jak tam sprawy z Audrey?
-Luke,debilu...-tylko tyle byłem w stanie z siebie wydobyć.Ashley była w domu,jego prawdopodobnie tam nie było bo słyszałem gwar ulicy.Pytanie tylko gdzie Hemmings spędził tę noc...-Przyłaź tu szybko i pomóż nam sprzątać.
-Chyba żartujesz,przecież jest obsługa hotelowa...
-Ashton puszcza pawia już trzeci raz.-skrzywiłem się,znowu widząc ten obrazek.Calum na ten widok uciekł do łazienki.-Nie będę prosił sprzątaczki żeby czyściła czyjeś rzygi,to obrzydliwe...-westchnąłem i rozłączyłem się.Ja,Calum i Michael zabraliśmy się za sprzątanie,ale to Ashton (kiedy w końcu się pozbierał) musiał powycierać swoje niespodzianki.Kiedy w miarę przypominało to już hotelowy apartament a nie pobojowisko,zadzwonił mój telefon.
-Niall,gdzie ty jesteś?-Paul,nasz manager i ochroniarz,odezwał się po drugiej stronie zdenerwowanym głosem.Wtedy poczułem jak fala gorąca oblewa całe moje ciało.Kompletnie zapomniałem.
-Eee...no w drodze,utknąłem w korku.Za chwilę będę.-skłamałem i rozłączyłem się.Ashton uniósł wysoko brew.
-Wywiad,do cholery...-jęknąłem i pobiegłem szybko się przebrać.Ten dzień dopiero się zaczął,a ja już miałem go dość...

* Ashley *

Wyłożyłam się wygodnie przed telewizorem z gorącą herbatą w ręku i kanapkami na kolanach. Włączając poranny magazyn,który oglądałam codziennie,jakże się zdziwiłam kiedy zobaczyłam w nim Nialla! No tak...przez chwilę zapomniałam kim on jest.Prawdę mówiąc w porównaniu z resztą zespołu wyglądał na bardzo zmęczonego,miał podkrążone oczy,których nie dało się ukryć nawet pod warstwą pudru,który zapewne mu nałożyli.Widać było,że starał się mówić jak najmniej,ale kiedy został o coś zapytany to nie miał wyjścia,musiał odpowiedzieć.
-Nashley - wiesz co to znaczy,Niall? To słowo od kilku,kilkunastu dni błądzi po twitterze,a nawet znalazło się w światowych trendach!-Dziennikarz spojrzał na Nialla,a chłopak pokiwał głową.Zaprzestałam przeżuwania kanapki i zaczęłam gapić się w telewizor.
-Tak,wiem.Połączenie imienia mojego i mojej przyjaciółki.-odpowiedział krótko i zwięźle nie chcąc wdawać się w niepotrzebną dyskusję.Nazwał mnie swoją przyjaciółką!
Mężczyzna jednak był nieugięty.
-Co o tym wszystkim myślisz? No i jeśli mogę spytać,co na to twoja dziewczyna?
Blondyn zawahał się chwilę.Po jego minie można było zobaczyć,że rozmawianie na ten temat jest teraz dla niego ostatnią rzeczą,którą chciałby robić.
-Myślę,że nie ma co na ten temat rozmyślać,bo nic nie łączy mnie z Ashley prócz przyjacielskich stosunków.-Nagle usłyszałam głośne pukanie do drzwi.Najwyraźniej znowu ich nie zamknęłam na noc,bo Hazel wpadła do salonu i usiadła obok mnie bez słowa.-Audrey nie ma z tym problemu,jednakże widok tych wszystkich wpisów jakoś specjalnie ją nie zadowala.Byłbym wdzięczny gdyby to się trochę uspokoiło.-uśmiechnął się delikatnie i oddał mikrofon Zaynowi do którego skierowane było kolejne pytanie.
-Taa jasne,jeśli ona nie ma z tym problemu to ja jestem królową angielską.-prychnęła Hazel.-Miałam wczoraj egzaminy,pozaliczałam wszystko i dzisiaj mam ochotę się napić.Idziemy gdzieś?-zaproponowała,a ja o mało co się nie zgodziłam.Po chwili przypomniałam sobie,że...teoretycznie jestem umówiona.
-Nię ogę.-odpowiedziałam z pełnymi ustami,a ona uniosła do góry brew.-Jestem zajęta.
To chyba pierwszy raz odkąd Hazel proponowała mi wspólne spotkanie,zazwyczaj to ja próbowałam ją gdzieś wyciągnąć,prawie zawsze bezskutecznie.Czy to,że znałam Nialla sprawiło,że zaczęła się mną bardziej interesować?
Szybko odgoniłam te mysli.Przecież umówiła się ze mną na plażę zanim wiedziała o tym,że spędziłam z nim czas.
-A cóż ty takiego będziesz robić w sobotni wieczór?-zapytała trochę smutna i naburmuszona jednocześnie.-Co jest lepsze od picia? Oczywiście z umiarem,biorąc pod uwagę twoją sytuację...
-Tak jakby się umówiłam.-wstałam i skierowałam się do kuchni,wiedząc,że ona w tej chwili robi dokładnie to samo.Nie widziałam tego,ale byłam pewna,że w jej głowie zaświeciło się światełko zainteresowania i będzie chciała wyciągnąć ze mnie jak najwięcej zdoła.Nie myliłam się,kiedy odwróciłam się do niej aby włożyć talerz do umywalki,ona stała obok z otwartymi ustami.
-Umówiłaś się?!-zawołała.-I ty nic mi o tym nie powiedziałaś? Jak on ma na imię?
-Luke.-starałam się nie przejąć podczas wymawiania jego imienia,niestety nie udało mi się to.Moje ciało zadrżało na samą myśl o nim i Hazel także to dostrzegła.-Nic więcej o nim nie wiem,więc nie pytaj.
-Idziesz na randkę z facetem,którego nie znasz?-pokręciła z niedowierzaniem głową.-Pójdę za wami.Wezmę jakąś gazetę,pokręcę się w około...Wiesz,tak dla bezpieczeństwa.
-Albo dla zaspokojenia twojej ciekawości.-parsknęłam śmiechem i wytarłam mokre ręce do ścierki.
-To też.Jak go poznałaś? No i kiedy?
-Wczoraj na imprezie u Nialla.Była trochę drętwa atmosfera więc chciałam wracać do domu,a on zaproponował że mnie odprowadzi.
-I później tak po prostu zgodziłaś się z nim umówić?-nie mogła się nadziwić.W prawdzie ja też nie wiem co mnie do tego podkusiło.Chociaż...
-W sumie...ja wcale się na to nie zgodziłam.-odpowiedziałam zgodnie z tym jak było.-Sam zadecydował za mnie.
-To musi być niezłe ciacho,skoro idziesz za nim tak w ciemno.Uważaj żeby się to tylko źle nie skończyło.Tacy pewni siebie faceci...
-Luke wcale nie jest jakimś wielkim ciachem.Zgoda,może i jest trochę przystojny,ale nie AŻ tak.-wzruszyłam ramionami i wróciłam do salonu.Wywiad z One Direction już się skończył i teraz pokazywana była pogoda na najbliższe dni.
-Dobra dobra.Ale tak na poważnie...bądź cały czas pod telefonem,okej? Informuj mnie na bieżąco,teraz kiedy wiem,będę się tylko denerwowała czy nic Ci nie jest.-westchnęła i wróciła do swojego mieszkania.

* Niall *
Kompletnie zapomniałem o wyjeździe do Nowego Jorku.Zabrałem z hotelu wszystkie rzeczy,choć i tak wściekłem tym Paula i chłopaków,bo musieli na mnie czekać.Nie zdążyłem się pożegnać z Audrey,będę to musiał zrobić przez telefon.Sam nie wiem czy to dla mnie lepiej,czy gorzej.Na pewno się wścieknie,że nie przyszedłem osobiście,ale też wściekłaby się,że pokazałbym się jej na oczy po wczorajszym incydencie.Ach,te kobiety...
No i nie zdążyłem zobaczyć się z Ashley i ostrzec ją przed Lukiem.To nie jest dobra partia dla niej,powinna o tym wiedzieć.Niestety nie miałem czasu,więc to wszystko będzie musiało poczekać kilka dni aż do mojego powrotu...

5 komentarzy

  1. Nieodpowiednia partia...oj tam! Kandydat dobry jak każdy inny, A gdyby tak dla odmiany nie zakończyć to szczęśliwym rozwiązaniem dla One Direction? M. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuu Luke i Ashley, nawet mi się to podoba :D
    Choć wiadomo, że wolę Nashley! :3
    Hahaha to się Audrey wkurzy :D
    Boski rozdział ;3
    Czekam na nexta xx
    Pozdrawiam, @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby Ashley nie była z Lukiem, błagam :( juuz czekam na nastepny!/ K.

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW, cudny proszę dodaj jak najszybciej next.

    OdpowiedzUsuń
  5. To zabrzmi głupio, ale opis pobojowiska po imprezie oraz wszystkiego łącznie z wymiotami był świetny :D
    @for_1D_fame

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon