" Człowiek to rzeczownik, a rzeczownikiem rządzą przypadki. "
Podejmowanie decyzji nigdy nie należało do łatwych czynności.Od tego co wybieramy może zależeć bardzo dużo,być może czasem nawet całe nasze życie,dlatego głównie powinniśmy się kierować...rozsądkiem.Ale co jeśli serce podpowiada co innego?
-Danielle,przepraszam,że dopiero teraz się odzywam,ale miałam burzliwy tydzień...-Kompletnie nie wiedziałam jak zacząć moje tłumaczenia i ostatecznie postawiłam na lekko okrojoną prawdę.-Twoje propozycje nadal są aktualne?-upewniłam się.
-Oczywiście,jaką decyzję podjęłaś?-odezwała się uprzejmie.
-Chciałabym spróbować w tej twojej grupie tanecznej.Nie wiem czy wam dorównam,ale chociaż się rozeznam jak to wygląda.-powiedziałam,a Hazel,która siedziała w fotelu przyglądała mi się ze smutkiem.Od rana próbowała mnie przekonać żebym się na to nie zgadzała,bo nie chce abym wyjeżdżała.Nie mogłam jednak zaszyć się w tym mieszkaniu i nie wykorzystać szansy,którą przyszykował dla mnie los.
-Ashley,przeceniasz własne możliwości,Niall pokazywał mi twój występ,który nagrał na tym przyjęciu twojej mamy.Ta piosenka i twoja solówka były po prostu genialne,wszyscy byliśmy Tobą zachwyceni!-zawołała,a do mnie dopiero po chwili dotarły te słowa.Oglądali mnie? Grupa Danielle obserwowała moją amatorszczyzne?-Nigdy nie zaszkodzi Ci spróbować,zawsze możesz zrezygnować i szukać dalej.-Nie widziałam jej,ale wiedziałam,że się uśmiecha i dodało mi to otuchy.Tak,przecież zawsze mogę zmienić decyzję.-Zacznij się powoli pakować,za tydzień wylatujemy do Londynu,ale bezpośrednio tam i z powrotem,łącznie zajmie nam to jeden tydzień.Powinnaś jednak mieć na uwadze,że to jedna z krótszych wypraw,która Cię czeka.
-Oczywiście,rozumiem.Dziękuję Ci za wszystko,Danielle.
-Nie ma sprawy.Podeślę Ci adres mojej salki,którą wynajmuję,możesz do mnie podskoczyć któregoś wieczora i pokażę Ci jak to mniej więcej będzie wyglądało.A teraz muszę kończyć,dobranoc Ashley.-pożegnałam się z Danielle i pełna podekscytowania rozłączyłam się.
-To nie tak,że jestem samolubna,po prostu będzie mi Ciebie brakowało.-Hazel pochyliła się nade mną i zawiesiła mi ręce na szyi.Trwałyśmy przez chwilę w czułym uścisku,a potem zmierzwiłam jej włosy.
-Trzeba było mnie nie zbywać tyle czasu!-zażartowałam,bo wiedziałam,że robiła to wyłącznie przez nawały egzaminów,które miała na głowie.-Tydzień szybko zleci,a potem zobaczymy.Może wrócę do domu z płaczem i już nigdy więcej nie opuszczę kraju? Who knows?-wzruszyłam ramionami.
Drogi Pamiętniku!
Pozostały tylko dwa dni do wyjazdu.Londyn wydaje się być niesamowitym miastem,gdzieś tam skrycie zawsze pragnęłam go zwiedzić,nic jednak nie zrówna się z moim pragnieniem odwiedzenia Irlandii.Na myśl o Londynie od razu przypomina mi się mój brat Alex,który zawsze marzył by tam pojechać,ale rodzice nigdy mu nie pozwolili wybrać się na wycieczkę poza kontynent.Teraz może już decydować sam o sobie,ale nie wiem co się u niego dzieje.W prawdzie trochę mi go brakuje.Zawsze świetnie się dogadywaliśmy i nadawaliśmy na tych samym falach.Nie często napadają mnie takie uczucia tęsknoty za moją rodziną,jednak od czasu do czasu dają o sobie znać i szczerze mówiąc nie przepadam za tym.Jest dobrze tak,jak jest teraz.
*
Weszłam do zatłoczonej kawiarni w której uwielbiałam przesiadywać w deszczowe dni i rozglądnęłam się za Niallem,ale nigdzie go nie widziałam.Usiadłam więc przy oknie i czekałam aż się zjawi.Mijały minuta za miną,ale jego wciąż nie było,zaczynałam się już denerwować i wtedy właśnie dostałam od niego wiadomość.
Coś mi wypadło,nie mogę się pojawić.Baw się dobrze x
Baw się dobrze? Co to miało znaczyć? Wywróciłam oczami i już miałam mu odpisać,kiedy na przeciwko mnie ktoś usiadł.Uniosłam wzrok i wybałuszyłam oczy.Smukła,podłużna twarz,duże oczy w których zawsze migały wesołe iskierki,ciemno blond czupryna...
-Alex?-wydukałam zaskoczona.To wprost niemożliwe! Teraz,kiedy dosłownie zaledwie wczoraj o nim myślałam...on tak po prostu się pojawia!
-Troszkę starszy od tego,którego widziałaś dwa lata temu,ale to wciąż ja.-uśmiechnął się delikatnie.Alex studiował w Kanadzie,nie rozmawialiśmy ze sobą już przeszło dwa lata.W zasadzie to nie utrzymywałam kontaktu z nikim z rodziny,wszyscy rozeszliśmy się w swoją stronę,nie byliśmy tacy rodzinni i przywiązani do siebie.Przynajmniej nie odkąd rodzice się rozwiedli czyli prawie dziesięć lat temu.
-Pozwól,że Cię uściskam.-wstał i ja również wstałam.Na początku nie wiedziałam jak się do tego zabrać,byłam nieco onieśmielona jego widokiem,ale szybko zapomnieliśmy o zażenowaniu i przytuliliśmy się do siebie.Nie był to długi uścisk,jednak wiele dla nas znaczył.
-Pozwól,że Cię uściskam.-wstał i ja również wstałam.Na początku nie wiedziałam jak się do tego zabrać,byłam nieco onieśmielona jego widokiem,ale szybko zapomnieliśmy o zażenowaniu i przytuliliśmy się do siebie.Nie był to długi uścisk,jednak wiele dla nas znaczył.
-Czego się napijesz?-zapytał,otwierając menu,ale ja znałam je na pamięć.
-Latte z cynamonem.-odpowiedziałam,a on kiwnął głową i po wybraniu swojej kawy poszedł złożyć zamówienie.Kiedy wrócił,zilustrowałam go wzrokiem i zauważyłam,że nosi się dużo lepiej niż kiedyś.Wygląd nigdy nie miał dla niego znaczenia,potrafił przechodzić w jednej koszulce cały tydzień,nie przejmował się podziurawionymi spodniami,albo plamami ze świeżo skoszonej trawy na wytartych jeansach.Teraz miał na sobie dopasowane rurki,szary bezrękawnik z białym napisem,a do tego czarną,stylową bluzę.-Nie poznaję Cię,Alex.
-Ty też się zmieniłaś,jeśli o to Ci chodzi.-zachichotał,wskazując na moje ubranie.-Nie lubiłaś chodzić w tych wszystkich spódnicach,sukienkach...
-Przekonałam się do nich,kiedy zaczęłam chodzić do szkoły baletowej.-uśmiechnęłam się na wspomnienie dzieciństwa.Faktycznie ja i Alex zawsze buntowaliśmy się mamie,nigdy nie chcieliśmy słuchać jej w kwestii ubioru,bo każdy z nas wiedział swoje.Z Sharon i Jim'em tak nie było,oni byli bardziej poukładani od nas.-Powiedz mi pierwsze co ty tu właściwie robisz?
-Jak to co?-zdziwił się.-Napisałaś wczoraj do mnie z prośbą o spotkanie,tak się składa,że byłem w pobliżu.Wspominałaś coś o wyjeździe do Londynu,mam rację?
Przeleciałam w myślach wszystkie moje wczorajsze czynności i w żadnej z nich nie uwzględniłam nawiązania kontaktu z bratem.Nasuwało mi się tylko jedno wytłumaczenie.
-Niall....-powiedziałam cicho,mrużąc brwi i obiecując,że porozmawiam sobie z nim później.-Wygląda na to,że mój przyjaciel maczał w to swoje ręce.
-Niall Horan?-powtórzył Alex,a ja kiwnęłam głową.Co krok zapominałam,że blondyn jest taki znany.-Kiedy zobaczyłem twoje zdjęcie z nim w internecie,myślałem,że to fotoszop.-zachichotał,kiedy właśnie dostaliśmy swoją kawę.-Jak się poznaliście?
-Na przyjęciu organizowanym przez mamę...
-Nie widziałem jej od zeszłego roku.Próbowałem się dodzwonić,ale chyba zmieniła numer,a kiedy przyjechałem do domu,nikogo nie zastałem.-odpowiedział z lekkim smutkiem.
-Jest chyba bardzo zabiegana,nic dziwnego.-westchnęłam.-No,ale przecież nie będziemy się dobijać,zawsze tak było,jest i będzie.
-Nie zawsze,Ashley,nie zawsze...-spuścił wzrok.-Zastanawiałaś się czasem jak wyglądałoby nasze życie gdyby rodzice się nie rozwiedli? Zapewne nadal byliby razem,uśmiechnięci i zakochani jak za dawnych czasów...Czasem brakuje mi tego widoku.
-Myślałam,że tylko ja nad tym rozmyślałam.-przyznałam szczerze,ale on pokiwał przecząco głową.
-Wiesz...-zaczął,upijając swojej kawy i przyznał,że smakuje na prawdę wyśmienicie.-..nadal zastanawiam się nad tym,dlaczego doceniamy coś dopiero wtedy,kiedy to tracimy.
Ujęłam gorący napój w zimne dłonie i zastanowiłam się nad jego słowami.Alex miał rację,często jest tak,że dopiero po stracie kogoś lub czegoś przekonujemy się ile tak na prawdę to dla nas znaczyło.Ale teraz już nie miało sensu odnawianie tego wszystkiego i rozpamiętywanie tego na nowo.Nasza rodzina się rozpadła i już nigdy nie będzie tak samo.
-Znasz tego kolesia?-odezwał się Alex zaraz po tym,kiedy skończył opowiadać mi o swoim życiu w Ottawie.Podążyłam za nim wzrokiem i na początku nie wiedziałam o kogo mu chodzi,to przez dużą liczbę przechodniów za oknem,ale po chwili spostrzegłam Luke'a siedzącego na jakimś kuble i wpatrującego się we mnie.
-Zaczekaj na chwilkę...-wstałam i zaczęłam się ubierać.-Albo może zapłać i dołącz do mnie za dwie minuty,i tak robi się późno,dobrze?-podałam mu mój portfel,jednak on pokiwał przecząco głową i oddał mi go.Przerzuciłam torebkę przez ramię i wywędrowałam z kawiarni.-Co ty tu robisz,Luke?-zapytałam,podchodząc do niego i dopiero kiedy się zbliżyłam,zauważyłam,że jest kompletnie pijany.Gdyby nie to,że opierał się o latarnię,pewnie już dawno leżałby na ziemi.Czy ten chłopak nie ma za grosz wstydu? Wypisują o nim w internecie i gazetach,a on tak po prostu wychodzi na zewnątrz narąbany!
-Kim jest ten piękniś?-odpowiedział mi pytaniem i wskazał palcem na kawiarnię w której Alex czekał w kolejce aby zapłacić.-Już się mną znudziłaś?-W jego głosie słyszałam wściekłość i...zazdrość? Czy to możliwe?
-Przestań gadać głupoty i wstawaj,nie możesz tu zostać.-złapałam go za łokieć i próbowałam podnieść,jednak on był nieugięty.Złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie niebezpiecznie blisko.
-Nie pozwolę mu..nie odbierze mi Cię.-poczułam ostry odór alkocholu wydobywający się z jego ust.
-Jesteś pijany...-westchnęłam i wyrwałam mu się.
-Tak,jestem pijany,a Ty jesteś piękna.-mimo,że teraz bredził i prawdopodobnie jutro nie będzie tego pamiętał,to poczułam jak zaczynają piec mnie policzki.-Jutro rano ja będę trzeźwy,a Ty nadal będziesz piękna...
-No już już,wstawaj,Luke!-pogoniłam go,a on w końcu się poddał i wzdychając zeskoczył na ziemię,co spowodowało,że o mało się nie przewrócił.-Co ty tu w ogóle robisz,czemu jesteś sam?
-Ja zawsze jestem sam! Jestem wolnym strzelcem!-zawołał a kilku przechodniów obróciło się na jego krzyk.-Przechodziłem i zobaczyłem Cię z nim. Wiesz co Ashlyn?-odgarnął kosmyk moich włosów i niezdarnie włożył go za ucho.-On mi się nie podoba...-zmrużył brwi.
-Jestem Ashley.-wywróciłam oczami.-Możesz zadzwonić po kogoś,kto zabrałby Cię do domu?
-Niee...-pokiwał przecząco głową.-Nie zabrałem komórki z domu,bo widzisz nie chciałem żeby ktoś mi przeszkadzał.Oni ciągle do mnie dzwonią...ciągle mnie sprawdzają...wiesz jakie to jest wkurwiające?
-Chyba już rozumiem dlaczego to robią.-mruknęłam pod nosem.Ze wszystkich ludzi w Los Angeles,czemu to na mnie właśnie musiał dzisiaj trafić? I to jeszcze w ten dzień kiedy po latach spotkałam się z bratem.Już się boję co Alex o mnie pomyśli.
-Odcholowali mi samochód...Byłem po dwóch głębszych jak pojechałem do klubu i nie pamiętam już gdzie go zaparkowałem.Zdaje się,że tam gdzie nie wolno.-zachichotał jak debil,a kąciki moich ust uniosły się lekko ku górze na widok jego uśmiechu.-Nie pamiętam w którym hotelu teraz śpię,co chwilę się przenosimy...-przetarł dłońmi zmęczone oczy.
-Zadzwonię do Nialla.-wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer przyjaciela,jednak on nie odbierał ani za pierwszym,ani za drugim,ani za trzecim razem.Tracąc cierpliwość rozłączyłam się i spojrzałam w oczy Luke'a.-I co ja mam teraz z tobą zrobić?
-Wszystko w porządku,Ashley?-Alex podszedł do nas i bacznie przyglądnął się mojemu towarzyszowi.
-Tak,jest świetnie.-westchnęłam i zawiesiłam ręce na biodrach.Luke gromił wzorkiem mojego brata,natomiast Alex przyglądał się nam z uniesioną do góry brwią.-To jest,eee...to Luke,ma mały problem i chyba będzie musiał się dzisiaj u mnie zatrzymać.-westchnęłam,wypowiadając moje myśli na głos.Co miałam zrobić w tej sytuacji? Było to chyba jedno,najrozsądniejsze wyjście,przecież...nie mogłam go tu tak zostawić,prawda?
-W takim razie może pomogę Ci go zaprowadzić.-Bez żadnych upierdliwych pytań,wyjaśnień,od razu zaproponował pomoc.Stary,dobry,poczciwy Alex...-Zadzwonić po taksówkę?
-Nie trzeba,mieszkam dwa kroki stąd.Chodź Lukey.-pociągnęłam go za kurtkę i dopiero wtedy był zmuszony oderwać wzrok od Alexa.Nogi trochę mu się plątały,ale dał radę iść o własnych siłach.Powedziałam więc Alexowi,że jesli nie chce to nie musi iść z nami,on jednak chciał się upewnić że bezpiecznie dotrzemy do mieszkania.
Gdy w końcu się tam znaleźliśmy i zaprowadziłam Luke'a do mojej sypialni,zamknęłam za nim drzwi i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie brat.
-Dziękuję za pomoc.Może zostaniesz na noc? Mam całkiem wygodną kanapę.-wskazałam ręką na salon,ale on pokiwał głową z uśmiechem.
-Z wielką przyjemnością ale zapłaciłem już za hotel.Miło było się z tobą spotkać Ashley,powodzenia tam w Londynie...Odezwij się do mnie kiedyś jak już wrócisz,dobrze?-poprosił i przytulił mnie na pożegnanie,a mnie ogarnęło nagle przyjemne uczucie ciepła i pragnienie,aby został przy mnie.
Muszę być twarda!-napomniałam samą siebie.Jestem już dorosła i mam własne życie,a dawne czasy już nie wrócą.
-Oczywiście.Do zobaczenia,Alex.-pożegnałam go,a kiedy zniknął za drzwiami,zamknęłam je wzdychając.
-Znasz tego kolesia?-odezwał się Alex zaraz po tym,kiedy skończył opowiadać mi o swoim życiu w Ottawie.Podążyłam za nim wzrokiem i na początku nie wiedziałam o kogo mu chodzi,to przez dużą liczbę przechodniów za oknem,ale po chwili spostrzegłam Luke'a siedzącego na jakimś kuble i wpatrującego się we mnie.
-Zaczekaj na chwilkę...-wstałam i zaczęłam się ubierać.-Albo może zapłać i dołącz do mnie za dwie minuty,i tak robi się późno,dobrze?-podałam mu mój portfel,jednak on pokiwał przecząco głową i oddał mi go.Przerzuciłam torebkę przez ramię i wywędrowałam z kawiarni.-Co ty tu robisz,Luke?-zapytałam,podchodząc do niego i dopiero kiedy się zbliżyłam,zauważyłam,że jest kompletnie pijany.Gdyby nie to,że opierał się o latarnię,pewnie już dawno leżałby na ziemi.Czy ten chłopak nie ma za grosz wstydu? Wypisują o nim w internecie i gazetach,a on tak po prostu wychodzi na zewnątrz narąbany!
-Kim jest ten piękniś?-odpowiedział mi pytaniem i wskazał palcem na kawiarnię w której Alex czekał w kolejce aby zapłacić.-Już się mną znudziłaś?-W jego głosie słyszałam wściekłość i...zazdrość? Czy to możliwe?
-Przestań gadać głupoty i wstawaj,nie możesz tu zostać.-złapałam go za łokieć i próbowałam podnieść,jednak on był nieugięty.Złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie niebezpiecznie blisko.
-Nie pozwolę mu..nie odbierze mi Cię.-poczułam ostry odór alkocholu wydobywający się z jego ust.
-Jesteś pijany...-westchnęłam i wyrwałam mu się.
-Tak,jestem pijany,a Ty jesteś piękna.-mimo,że teraz bredził i prawdopodobnie jutro nie będzie tego pamiętał,to poczułam jak zaczynają piec mnie policzki.-Jutro rano ja będę trzeźwy,a Ty nadal będziesz piękna...
-No już już,wstawaj,Luke!-pogoniłam go,a on w końcu się poddał i wzdychając zeskoczył na ziemię,co spowodowało,że o mało się nie przewrócił.-Co ty tu w ogóle robisz,czemu jesteś sam?
-Ja zawsze jestem sam! Jestem wolnym strzelcem!-zawołał a kilku przechodniów obróciło się na jego krzyk.-Przechodziłem i zobaczyłem Cię z nim. Wiesz co Ashlyn?-odgarnął kosmyk moich włosów i niezdarnie włożył go za ucho.-On mi się nie podoba...-zmrużył brwi.
-Jestem Ashley.-wywróciłam oczami.-Możesz zadzwonić po kogoś,kto zabrałby Cię do domu?
-Niee...-pokiwał przecząco głową.-Nie zabrałem komórki z domu,bo widzisz nie chciałem żeby ktoś mi przeszkadzał.Oni ciągle do mnie dzwonią...ciągle mnie sprawdzają...wiesz jakie to jest wkurwiające?
-Chyba już rozumiem dlaczego to robią.-mruknęłam pod nosem.Ze wszystkich ludzi w Los Angeles,czemu to na mnie właśnie musiał dzisiaj trafić? I to jeszcze w ten dzień kiedy po latach spotkałam się z bratem.Już się boję co Alex o mnie pomyśli.
-Odcholowali mi samochód...Byłem po dwóch głębszych jak pojechałem do klubu i nie pamiętam już gdzie go zaparkowałem.Zdaje się,że tam gdzie nie wolno.-zachichotał jak debil,a kąciki moich ust uniosły się lekko ku górze na widok jego uśmiechu.-Nie pamiętam w którym hotelu teraz śpię,co chwilę się przenosimy...-przetarł dłońmi zmęczone oczy.
-Zadzwonię do Nialla.-wyciągnęłam komórkę i wybrałam numer przyjaciela,jednak on nie odbierał ani za pierwszym,ani za drugim,ani za trzecim razem.Tracąc cierpliwość rozłączyłam się i spojrzałam w oczy Luke'a.-I co ja mam teraz z tobą zrobić?
-Wszystko w porządku,Ashley?-Alex podszedł do nas i bacznie przyglądnął się mojemu towarzyszowi.
-Tak,jest świetnie.-westchnęłam i zawiesiłam ręce na biodrach.Luke gromił wzorkiem mojego brata,natomiast Alex przyglądał się nam z uniesioną do góry brwią.-To jest,eee...to Luke,ma mały problem i chyba będzie musiał się dzisiaj u mnie zatrzymać.-westchnęłam,wypowiadając moje myśli na głos.Co miałam zrobić w tej sytuacji? Było to chyba jedno,najrozsądniejsze wyjście,przecież...nie mogłam go tu tak zostawić,prawda?
-W takim razie może pomogę Ci go zaprowadzić.-Bez żadnych upierdliwych pytań,wyjaśnień,od razu zaproponował pomoc.Stary,dobry,poczciwy Alex...-Zadzwonić po taksówkę?
-Nie trzeba,mieszkam dwa kroki stąd.Chodź Lukey.-pociągnęłam go za kurtkę i dopiero wtedy był zmuszony oderwać wzrok od Alexa.Nogi trochę mu się plątały,ale dał radę iść o własnych siłach.Powedziałam więc Alexowi,że jesli nie chce to nie musi iść z nami,on jednak chciał się upewnić że bezpiecznie dotrzemy do mieszkania.
Gdy w końcu się tam znaleźliśmy i zaprowadziłam Luke'a do mojej sypialni,zamknęłam za nim drzwi i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie brat.
-Dziękuję za pomoc.Może zostaniesz na noc? Mam całkiem wygodną kanapę.-wskazałam ręką na salon,ale on pokiwał głową z uśmiechem.
-Z wielką przyjemnością ale zapłaciłem już za hotel.Miło było się z tobą spotkać Ashley,powodzenia tam w Londynie...Odezwij się do mnie kiedyś jak już wrócisz,dobrze?-poprosił i przytulił mnie na pożegnanie,a mnie ogarnęło nagle przyjemne uczucie ciepła i pragnienie,aby został przy mnie.
Muszę być twarda!-napomniałam samą siebie.Jestem już dorosła i mam własne życie,a dawne czasy już nie wrócą.
-Oczywiście.Do zobaczenia,Alex.-pożegnałam go,a kiedy zniknął za drzwiami,zamknęłam je wzdychając.
Aaaaaa! 1 ^^
OdpowiedzUsuńOMG!!! Niall ty chytry lisie!!! Boże Luke coś ty ze soba zrobił??? -_- Też bym chciała żeby jakiś chłopal (najlepiej tak przystojny jak nasz Nialler ^^) spełniał moje marzenia... kurde no już nie wiem co napisać po prostu!!! Wiedz tylko że cię kocham ;*
OdpowiedzUsuńHahaha Luke poszedł w długą. Najebongo, bajlando haha :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, kiedy Ashley się skapnie, że Niall spełnia jej wszystkie życzenia, o których ona mu nie mówiła, hm...
Rozdział świetny! :3 Fajnie, że dziewczyna spotkała się z Alex'em ;)
Czekam na nexta xx
Nie wiem co powiedzieć! Po prostu świetnie :) Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńNiall jak slodko on czyni ja najszczesliwsza dziewczyna na swiecie!! wszystko co chce lub pragnie albo z czym ma problem opisuje w pamietniku, a Niall, jako ze ma dochody, kazdy go zna i ... no ten... jest tak jakby jednym z najbogatszych ludzi swiata sprawia, ze Ashley mimo choroby jest szczesliwa, to takie piekne ! *.*
OdpowiedzUsuńMarcia, za mało Nialla no :( W następnym troszkę więcej proszę! kckckc / K
OdpowiedzUsuńhahahha Luke jest genialny xD Boski rozdział xx
OdpowiedzUsuń/JustNiall
Hic hic, znalazłam mały błąd :) "Przeceniasz swoje możliwości" kiedy ona nie mogła uwierzyć w siebie? Poza tym rozdział boski, cieszę się że wprowadziłaś nowego bohatera, coś z nim będzie! :) M.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już nie piszesz. Naprawdę się wciągnęłam i byłabym twoją najwierniejszą fanką, gdybyś kontynuowała.
OdpowiedzUsuń@for_1D_fame
wait. xd Właśnie ogarnęłam, że są następne rozdziały ;D xD. ale, oczywiście, nie mołlam ich znaleźć, bo nie ma ich w spisie rozdziałów. Obawiam się o siebie :D Ale pozostaję wierną fanką :D
OdpowiedzUsuń33 years old Sales Associate Fianna Capes, hailing from Gaspe enjoys watching movies like Analyze This and Sports. Took a trip to Mana Pools National Park and drives a Ferrari 250 GT SWB Speciale Aerodinamica. przejdz tutaj
OdpowiedzUsuń