czwartek, 19 lutego 2015

18.

" - Ale, jak powiadają ludzie, krew ciągnie do krwi. Los w końcu doprowadził do naszego spotkania. Rodzina znowu jest w komplecie. "

-Momencik!-zawołałam,gdy usłyszałam głośne pukanie do drzwi.To zapewne Hazel przyniosła mi swoje sukienki,które miałam przymierzyć.Idziemy dzisiaj na kolację do mojej mamy,a ja nadal nie wiem co na siebie włożyć.Wiem tylko,że chcę się prezentować jak najlepiej.Byłam w samej bieliźnie,więc nałożyłam na siebie luźny t-shirt i zbiegłam po schodach.-Dobrze,że jesteś bo nic nie znal...-urwałam,gdy w drzwiach ujrzałam Luke'a.
-Masz minę jakbyś zobaczyła ducha.Conajmniej.-zaśmiał się i wszedł do środka,ilustrując mnie od stóp...zatrzymując się na moment w  miejscu gdzie powinny znajdować się moje spodnie...aż do głów.
-Spodziewałam się tu Hazel,ale właściwie dobrze,że jesteś.Doradzisz mi,którą sukienkę powinnam ubrać.-złapałam go za rękę i chciałam pociągnąć na górę do sypialni,kiedy on powstrzymał mnie.Teraz to on objął moją dłoń,okręcił mną wokół mojej osi i zmusił abym na niego spojrzała.
-To raczej nie będzie konieczne.-oznajmił,a ja zmrużyłam brwi zdziwiona.Wtedy podniósł małe pudełko,które trzymał w rękach i podał mi je.Spojrzałam na niego badawczo,a on podsunął mi je jeszcze bardziej,nakazując abym je otworzyła.Kierowana ciekawością nie mogłam się dłużej opierać i zdjęłam czerwoną pokrywkę.
-Chyba sobie żartujesz...-zaczęłam,gdy zobaczyłam czarny materiał w środku.Luke pokiwał głową.
-Nie.A teraz grzecznie pójdziesz na górę i ją ubierzesz.A ja z WIELKĄ chęcią zapnę Ci zamek.-poruszał zabawnie brwiami,a ja..zaniemówiłam.
-Luke...-znowu próbowałam coś powiedzieć,ale on zamknął moje usta pocałunkiem.
-Wiem,co chcesz powiedzieć.Wiem,że jesteś wściekła,że Cię nie posłuchałem,to niedorzeczne,nie możesz jej przyjąć,bla bla bla...Ale ja nawet Cię nie pytam czy ją przyjmiesz,tylko rozkazuję! Masz ją ubrać i pokazać się w niej twojej rodzinie.Zrozumiano?
Nie próbowałam się z nim dłużej sprzeczać,westchnęłam więc tylko i tak jak rozkazał,poszłam ją jeszcze raz przymierzyć.

-Jesteś pewien,że dobrze wyglądam? Może jednak ubiorę inny żakiet? Nie jestem też pewna co do tych butów,może powinnam założyć czerwone,a nie te zielone...-przeglądałam się w lustrze.-Tak,czerwone chyba będą lep...
-Dość!-położył mi ręce na ramionach.-Wyglądasz perfekcyjnie,wszyscy padną jak Cię zobaczą,w dodatku jeszcze przy moim boku...-posłał mi swój firmowy uśmiech.-Za bardzo się tym wszystkim przejmujesz,wyluzuj,dobrze? Weź głęboki wdech...-posłuchałam go i tak właśnie zrobiłam.-I wydech...-poinstruował.-Ślicznie.A teraz idziemy.-chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi.

*
-O nie.-odwróciłam się już na wejściu i sama nie wiem co chciałam teraz zrobić.Nie mogę tak po prostu cofnąć się i wrócić do samochodu,jestem tu,w moim domu,gdzie jest cała moja rodzina.Nie wiem co myślałam,przecież było wiadome,że ona też tu będzie.
-Co się stało?
Shannon
-Nie,nic.-potrząsnęłam głową i chwyciłam go mocniej za dłoń.Moja starsza o trzy lata siostra,Shannon,stała właśnie koło Alexa i witała się z nim po długim czasie rozłąki.Liczyłam na to,że może...może akurat dzisiaj będzie zajęta,może nie będzie dała rady przyjść,ale najwyraźniej się myliłam.W dzieciństwie dużo się sprzeczałyśmy,ja uważałam,że rodzice faworyzują ją na każdym kroku,ona zaś twierdziła,że ja jako najmłodsza jestem rozpieszczana.Były lepsze i gorsze chwile,ale w gruncie rzeczy się kochałyśmy,w końcu jesteśmy siostrami.I dlatego właśnie najbardziej boli,kiedy skrzywdzą nas nasi najbliżsi.Gdy byłam w liceum,nie należałam do najpopularniejszych dziewczyn w szkole,raczej trzymałam się na uboczu,nie zależało mi by rzucać się w oczy.Miałam tylko kilku bliskich znajomych,ale nigdy nie mogłam nazwać ich przyjaciółmi.Chciałam po prostu jako tako przeżyć te lata,bez pozostawienia za sobą echa.I dlatego zdziwiłam się,że pośród tego tłumu pięknych,pewnych siebie dziewczyn,ON wybrał właśnie mnie.Miał na imię Colin i zakochaliśmy się w sobie do szaleństwa.Nie miałam wtedy doświadczenia w relacjach z chłopcami,jemu jednak to nie przeszkadzało.Po pół roku chodzenia ze sobą,złapałam się na tym,że chyba na prawdę go pokochałam.Wtedy stało się coś niespodziewanego,coś,w co nigdy bym nie uwierzyła,gdybym nie zobaczyła tego na własne oczy.Na moich dziewiętnastych urodzinach,tu u nas w ogrodzie,zobaczyłam Colina i Shannon całujących się na huśtawce.Przez pięć minut stałam na ganku i przypatrywałam się jak obejmują się namiętnie i nie odrywają od siebie ani na moment,to był jeden z najgorszych dni w moim życiu.Dostałam duszności,zemdlałam i przewieziono mnie do szpitala.Od tamtego czasu stan mojej choroby się pogorszył i muszę stale odwiedzać lekarza,aby zapobiec właśnie takim wypadkom.
-Ashley,strasznie zbladłaś.Wszystko dobrze?-Luke stanął w polu mojego widzenia i swoimi niebieskimi oczami zasłonił mi widok roześmianej siostry.Nie mówiąc ani słowa wtuliłam się w niego i przytrzymałam się go mocno.-Ojej,nie bój się głuptasie,to tylko kolacja rodzinna.
-Obiecaj,że mnie nie skrzywdzisz.-szepnęłam,choć wiedziałam,że on mnie nie słyszy.Oderwałam się od niego,poprawiłam włosy i trzymając go mocno za rękę,poprowadziłam do salonu.Nasz dom był całkiem duży,biała,wypolerowana posadzka lśniła dziś jak nigdy,gosposia,która mieszkała z mamą musiała się sporo napracować żeby ogarnąć taki duży dom.
Ashley i Jim
-Nie wierzę kogo ja widzę!-Ktoś wysoki i szczupły śmignął mi przed oczami,a jego charakterystyczny głos poznałabym zawsze i wszędzie.-Moja mała Ashley! Jak ty wyrosłaś!-mój najstarszy brat,bliźniak Shannon,złapał mnie w ramiona i podniósł kilka centymetrów do góry.
-Cudownie Cię widzieć,Jim.-wyznałam szczerze i uśmiechnęłam się do niego radośnie.Jim kończył właśnie studia prawnicze w Nowym Jorku,dlatego z nim widywałam się najrzadziej.Jest bardzo wysoki,i choć na ogół jest poważny,to jego twarz jest bardzo pogodna.-Pozwól,że przedstawię Ci mojego chłopaka Luke'a.
Chłopcy podali sobie dłonie i już po kilku sekundach zaczęli jakąś żywą rozmowę.Ja w tym czasie podeszłam do stołu po szampana i cały kieliszek wypiłam za jednym razem.
-Kochana,tak się cieszę,że przyszłaś!-usłyszałam melodyjny głos mamy i z kieliszkiem w dłoni odwróciłam się do niej.Tuż obok niej stał jej chłopak Ben ubrany w elegancki,szary garnitur.Wszyscy wyglądali dzisiaj pięknie i odświętnie,ale nadal nie poznałam powodu naszego spotkania.
-Ja także.-skłamałam,ale nie chciałam psuć jej dobrego humoru,bo już na odległość widziałam,że wprost promienieje.Podeszła do mnie i obcałowała moje policzki.
-Za moment podamy obiad,przekaż chłopcom żeby kierowali się do salonu,dobrze?-uśmiechnęła się i poszła zaprosić do stołu resztę rodziny.Pokiwałam głową i odwróciłam się na pięcie,a wtedy wstrzymałam głośno powietrze.Tuż obok Luke'a stała Shannon,poklepywała go właśnie delikatnie po ramieniu i najwyraźniej śmiała się z jakiejś anegdotki którą wypowiedziała.Przełknęłam głośno ślinę i ruszyłam w ich kierunku.
-Shannon.-skinęłam na siostrę głową,a ona odwróciła się w moim kierunku na dźwięk swojego imienia.Ujrzałam wesoły błysk w jej oku.
-Ashley.-uśmiechnęła się delikatnie i niepewnie wyciągnęła do mnie ręce.Z lekkim zawahaniem zrobiłam krok w przód i uścisnęłam ją,mimo wyraźnej niechęci.Miałam jednak nadzieję,że ani ona,ani reszta tego nie zauważyła.Chrząkając przerwałam niezręczną dla nas chwilę i podeszłam do Luke'a,wtulając się w niego i obserwując wzrok Shannon.Nie wiedziała,że jesteśmy razem,myślała że Luke został zaproszony przez mamę jako gość specjalny.
-Zaraz będą podawać obiad,lepiej chodźmy do salonu.-oznajmiłam wszystkim i tak też zrobiliśmy.Zajęłam miejsce między Lukiem a Alexem,Shannon na całe szczęście usiadła po drugiej stronie stołu.
-Nadal masz jej to za złe?-usłyszałam szept brata koło swojego ucha,kiedy zajadaliśmy pierwsze danie.
-A ty byś nie miał na moim miejscu?-tym pytaniem najwyraźniej dałam mu do myślenia,bo już więcej nie poruszył tego tematu.Po zjedzonym obiedzie,który muszę przyznać był wyśmienity,podano deser oraz przepyszne,czerwone wino.
-Korzystając z okazji,że jesteście tu ze mną,kochani...-przemówiła mama.-Z resztą...właśnie po to was tu dzisiaj zaprosiłam...-zachichotała nerwowo,a my z Alexem i Jimem spojrzeliśmy po sobie wymownie.Dawno nie widzieliśmy jej takiej speszonej i lekko zdenerwowanej zarazem.
-Powiedz to wreszcie.-poprosił ją Ben,a my wszyscy wpatrywaliśmy się w nich wyczekująco.
-Ben mi się oświadczył,zamierzamy się wkrótce pobrać!-zawołała i zasłoniła usta dłonią,a z jej oczu zaczynało wylewać się kilka łez.Nikt się nie poruszył i nikt nie wydobył z siebie żadnego dźwięku,wszyscy po prostu siedzieliśmy i tępo patrzyliśmy na ich dwójkę.Mój wzrok spoczął na prawej dłoni mamy,że też nie zauważyłam wcześniej tego pięknego brylantu na jej serdecznym palcu...
-Błagam,powiedzcie coś.-zaśmiała się,a na jej życzenie ktoś zaczął klaskać.Wszystkie pary oczu zwróciły się w kierunku drzwi,gdzie w przejściu między jadalnią,a salonem stanął nie kto inny jak Niall Horan.Zawtórowaliśmy mu,a następnie wstaliśmy aby wnieść toast.Nie mogłam uwierzyć,że po tym wszystkim tu przyszedł.
-W takim razie...za Lucille i Bena!-zawołał dziadek,który również był w niemałym szoku.Wszyscy sądziliśmy,że ta dwójka jest ze sobą tylko ze względu na interesy,wiedzieliśmy że niby są razem,ale nikt nie pomyślałby,że aż tak to się rozwinie.Tymbardziej,że Ben jest młodszy od mamy o osiem lat.Unieśliśmy kieliszki i wypiliśmy za ich zdrowie.Goście utworzyli kolejkę do nowych narzeczonych.aby im pogratulować,ja natomiast zostawiłam Luke'a i podeszłam do Nialla.
-Co ty tu robisz?-wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
-Przyszedłem na zaręczyny twojej mamy,sama mnie zaprosiła.-odpowiedział jak gdyby nigdy nic.Kilka razy otwierałam usta z zamiarem powiedzenia mu co o tym wszystkim myślę,ale ostatecznie dałam sobie spokój.Bez słowa wróciłam do Luke'a i objęłam go mocno za rękę.
-Chcesz żebym z nim pogadał?-szepnął,patrząc mi prosto w oczy,ale ja pokiwałam głową.Razem złożyliśmy gratulacje mamie i Benowi i gdy tak stałam naprzeciw niej odniosłam dziwne wrażenie.Wydawało mi się,że z jednej strony jest szczęśliwa i podekscytowana tym wydarzeniem,ale z drugiej..coś nie pasowało mi w jej spojrzeniu,w jej oczach.Może to dlatego,że miałam porównanie z dzieciństwa? W pamięci wciąż odtwarzałam wzrok jakim spoglądała na tatę.
Nie zbliżyłam się więcej do Nialla,jego obecność tutaj irytowała mnie niewyobrażalnie i wszystko we mnie wrzało,jak tylko przypomniałam sobie słowa,którymi mnie zranił.
-Wracajmy już do domu.-poprosiłam Luke'a,a on pokiwał głową.Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i udaliśmy do samochodu,a kiedy już mieliśmy wsiadać,usłyszałam za sobą głos Horana
-Ashley,zaczekaj!-podbiegł do nas,ale ja zaczęłam kiwać głową i szybko wpakowałam się do auta.
-Nie chcę z tobą rozmawiać.
-Ale ja chcę.-podszedł do okna.Luke obszedł samochód i stanął naprzeciwko niego twarzą w twarz.
-Słyszałeś co powiedziała?-uniósł brew wysoko do góry i nawet stąd ujrzałam napięcie,które się między nimi wytworzyło.Wciągnęłam powietrze w płuca.
-Nie wtrącaj się,Hemmings.
-Jeśli jeszcze raz zobaczę...-Palec Luke'a spoczął na ramieniu Nialla.-..że ona przez Ciebie płacze,obiecuję,że tego pożałujesz.
Wpatrywali się w siebie przez kilka sekund,które dla mnie ciągnęły się jak minuty,aż w końcu Niall wycofał się,a Luke wsiadł do samochodu.Jednak zanim odjechaliśmy,zawołał jeszcze:
-Czy to nie zabawne,że jeszcze niedawno to ty mnie w ten sposób ostrzegałeś?
Horan zatrzymał się na chwilę i zmierzył nas tak chłodnym wzrokiem,że ciarki przeszły po całym moim ciele.


3 komentarze

  1. Niedawno zaczęłam czytać twojego bloga i od razu się zakochałam :> Twoje rozdziały są cudowne :* Naprawdę masz talent. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo, w końcu rozdzialik. Jaka miła niespodzianka! No więc tak kocham Luke bardzo bardzo i strasznie pasują do siebie z Ashley, ale chciałabym żeby ona i Niall się pogodzili, bo mimo wszystko fajni z nich kumple. No i mama Ashley. Nie spodziewałam się tego, ale może przez ten ślub się zmieni i bardziej zainteresuje swoimi dziećmi? A co do siostry Ashley to tutaj już kompletne zdziwienie. Mam nadzieję, że nie namiesza, bo inaczej ją skopie, o :/ Świetny rozdział. Czekam na next. Pozdrawiam, Weronika :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie rozdział! Tyle czekać, ale waaarto! <3. Rodzinka ciekawie opisana, Shannon ty zuaaa :o Wkońcu znam stan jej zdrowia! *może wcześniej nie doczytalam 0.o* Czy Niall przeczytał jej wpis? Jak się poczuł po komentarzu Luke'a? Czekam i pozdrawiam!
    /Nikita <3

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon