czwartek, 27 listopada 2014

14.

" Ciesz się każdym momentem życia, uśmiechnij się 
i nie żałuj niczego, co dało Ci szczęście choć na ułamek sekundy. "

-Ashley,obudź się.-Usłyszałam przy swoim uchu kobiecy głos i przez chwilę nie wiedziałam gdzie jestem.Czy to Hazel znowu weszła do mojego mieszkania nieproszenie i próbuje wyciągnąć mnie z łóżka? Obróciłam się na drugi bok,szczelniej przytulając się do mojej milutkiej poduszki,którą miałam ze sobą.Kiedy to zrobiłam,moich uszu dobiegł perlisty śmiech,który na pewno nie należał do mojej przyjaciółki.-Kochana,na prawdę musisz wstać.-Ktoś pogłaskał mnie po głowie.Zaciekawiona i jednocześnie wystraszona tym,gdzie jestem rozchyliłam powoli powieki i wspomnienia zaczęły wracać.Byłam w samolocie,a obok mnie stała Danielle,cała reszta pasażerów już się ubierała.
-O kurcze!-zawołałam i wstałam chyba trochę zbyt gwałtownie,bo zakręciło mi się w głowie.
-Spokojnie.-podtrzymała mnie za rękę i pomogła usiąść z powrotem.-Jesteśmy już w Londynie,autobus,który zabierze nas do hotelu już na nas czeka.Lepiej ubierz kurtkę,bo temperatura tutaj w porównaniu z Los Angeles jest na prawdę niska.
Danielle nie kłamała,kiedy tylko wyszłyśmy z pokładu samolotu,owinął mnie nieprzyjemny chłód i całą mnie otrzepało.Autobus faktycznie już czekał,więc wszyscy zaspani i oziębieli ruszyliśmy w jego kierunku.
Na całe szczęście jechaliśmy dosyć szybko,więc pocieszał mnie fakt iż już niedługo będę mogła z powrotem zapaść w sen.Ale...Londyn! To miasto było cudowne,szczególnie teraz,nocą.Mijaliśmy właśnie Buckingham Palace,który cudownie oświetlony odbijał się w tafli przepięknej Tamizy.
-Cudny,prawda?-usłyszałam cichy szept i odwróciłam się do jego źródła.Nawet nie wiedziałam,że siedzi obok mnie jakiś chłopak,mogłabym przysiąc,że kiedy wchodziliśmy do środka,to Danielle zajęła miejsce koło mnie.
-Prawda.-pokiwałam głową i odwzajemniłam uśmiech,który mi posłał.Wczoraj w samolocie nawiązałam też rozmowę z kilkoma osobami,jak na sam początek szło całkiem nieźle.Miło z ich strony,że tak ciepło przyjmują mnie do swojego zespołu.
Byłam ogomnie śpiąca,ale nie mogłam oderwać wzroku od okna za którym majaczył śliczny i uśpiony Londyn.Nie spodobało mi się więc.kiedy musieliśmy ten autobus opuścić,ale hotel też robił całkiem niezłe wrażenie.Chociaż,może tylko dlatego,że jeszcze nigdy nie miałam okazji spać w hotelu?
-Jako,że jeszcze nikogo tu za bardzo nie znasz,będziemy dzielić pokój razem.-Dani puściła mi oczko,a ta wiadomość bardzo mnie ucieszyła.

Byliśmy właśnie po pierwszym,ciężkim jak dla mnie treningu.Nauczyłam się układu tanecznego z którym mamy występować na jakimś festiwalu i trochę mnie to stresowało,bo bałam się,że w ostatnim momencie czegoś zapomnę! Na szczęście mamy jeszcze kilka dni żeby się do niego lepiej przygotować,okazało się,że kilka osób też jeszcz nie znało tego układu bo był nowy.Było to połączenie salsy z tańcem nowoczesnym i muszę przyznać,że byłam zachwycona.Do pary został mi przydzielony chłopak imieniem Charlie i wydaje mi się,że to on wczoraj siedział koło mnie w autobusie,ale nie jestem pewna.W każdym razie wydawał się miły i spontaniczny i bardzo dobrze mi się z nim tańczyło,mimo iż już dawno nie tańczyłam w duecie.
Wieczorem,tak koło siedemnastej kiedy wszyscy odpoczywaliśmy po całym dniu ciężkiej pracy,Danielle oznajmiła mi,że jedzie do swojej rodziny,więc zostałam sama.Miałam zatem okazję żeby wyciągnąć pamiętnik i opisać w nim swoje dotychczasowe przeżycia.Kiedy skończyłam,usłyszałam ciche pukanie do drzwi.Odłożyłam telefon na łóżko i wstałam,aby otworzyć.
-Hej,wszyscy gdzieś wybyli,ale słyszałem,że ty zostałaś.-To Charlie opierał się o futrynę i uśmiechał do mnie zachęcająco,a w jego policzkach dostrzegłam niewielkie dołeczki.-Masz ochotę na mały spacer po Londynie?
-W zasadzie...-odwróciłam głowę w kierunku swojej sypialni.Zrobiłam już wszystko,co planowałam i nic mnie tu nie trzymało,a być może nie będę miała już kolejnej okazji na taki spontaniczny spacer.-..to czemu nie?-wzruszyłam ramionami.Wsunęłam nogi w czarne półbuty,nałożyłam kurtkę i zabrałam kartę do pokoju.
Na dworze było zimno i nie byłam przyzwyczajona do wilgoci i mrzawki,ale mimo to i tak było przyjemnie.Po dzisiejszej próbie z Charliem zaczęliśmy się świetnie dogadywać już po pięciu minutach,więc nie czułam się w jego towarzystwie skrępowana.Z resztą zachowywaliśmy się i obydwoje czuliśmy jak gdybyśmy  znali się conajmniej całe wieki.
-Co powiesz na selfie pod Big Benem?-wyciągnął do mnie rękę a ja wtuliłam się w niego i uśmiechnęłam do komórki,którą wyciągnął.-Przepięknie,obowiązkowo znajdzie się na instagramie.
Zachichotałam i ruszyliśmy dalej.Po chwili stało się coś,czego się kompletnie nie spodziewałam.
-Przepraszam,mogłabym zrobić sobie z tobą zdjęcie?-podeszła do nas dziewczyna w naszym wieku,a ja spojrzałam na Charliego,myśląc,że to do niego się zwraca.On jednak z takim samym zdziwieniem spoglądał na mnie.
-Ze mną?-uniosłam brew,a ona pokiwała głową nieśmiało.
-Jesteś Ashley,przyjaciółka Nialla,tak?-Po tych słowach zaśmiałam się pod nosem,bo wszystko stało się jasne...Fanki One Direction były niemożliwe! Charlie przejął telefon od roześmianej blondynki,a ja czułam się bardzo dziwnie pozując do zdjęcia z kimś,kogo kompletnie nie znam.
-No dobrze...to było dziwne.-powiedziałam,kiedy już sobie poszła,a on wzruszył ramionami i uśmiechając się,wyciągnął do mnie swoje ramię.
-Kawa?-wskazał ręką na Starbucksa.
-Kawa.-zgodziłam się i ujęłam jego ramię.




-Widziałem twoje zdjęcie w internecie.-Niall zadzwonił do mnie dwa dni później,a ja przetarłam rozespane oczy.Po pierwsze dziwiło mnie dlaczego dzwoni do mnie o siódmej rano,a po drugie skąd niby znalazł moje zdjęcie? -No no no,jeszcze wyrośnie z Ciebie mała gwiazda.
-Niall,jest siódma rano...-opadłam na poduszki i spojrzałam na łóżko Danielle.Dziewczyna leżała zwinięta w kłębek i gdyby nie ciemna czupryna wyłaniająca się spod poduszki,w ogóle nie byłoby jej widać.
-U mnie jedenasta w nocy,zaraz się kładę.-ziewnął i najwyraźniej zaczął się rozciągać.
-To było dziwne uczucie robić sobie zdjęcie z tą dziewczyną.Nie rozumiem po co jej to było.-westchnęłam,a on przyznał,że też tego nie rozumie.Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę,ale szybko zmógł go sen i poszedł się położyć.Ja,jako że nie mogłam już zasnąć,wstałam i w miarę się ogarnęłam.Dzisiaj mieliśmy małą próbę,a potem resztę dnia wolną,aby odpocząć przed jutrzejszym występem.Charlie,siedząc wczoraj na laptopie,wpadł na zwariowany pomysł.Chciał stworzyć konto na youtube na którym będzie opowiadał o sobie,udzielał rad,prowadził swój pamiętnik i prowadził rozmowy z różnymi ludźmi.I to ja,jak mi oznajmił bez możliwości sprzeciwu,miałam być jego pierwszym gościem.
Zaraz po próbie myślałam,że już sobie o tym zapomniał,ale kiedy wracałam z hotelowej stołówki,on zawołał mnie do pokoju dziennego w którym było najlepsze wifi i telewizor.Podeszłam tam ociągając się i zauważyłam,że jest tu kilka osób z naszej grupy,oglądali jakąś komedię,a Charlie siedział na kanapie obok i poklepywał miejsce koło siebie.
-Byłam pewna,że zapomniałeś.-oklapłam na kanapę,a on pokiwał przecząco głową.Chciał abym pomogła mu w nazwie,kolorystyce,jakichś chwytliwych hasłach i ogólnie doradzałam mu jak zacząć.-Jak zdobędziesz oglądaczy?-zapytałam.
-Danielle zareklamuje mnie na swoim twitterze,znam też kilka znanych osób,którzy trochę pomogą.Ty też wkrótce staniesz się sławna,zobaczysz.-zachichotał,a ja wywróciłam oczami,ale mimo to uśmiechnęłam się delikatnie.Już i tak liczba obserwatorów na moim twitterze i instagramie wzrosła do kilkunastu tysięcy,a to wszystko za sprawą tego iż widziano mnie kilka razy z Niallem.Przerażało mnie,jak internet rządził i kierował ludźmi,ale mimo to miło było wrzucić byle jaką fotkę i dostać mnóstwo serduszek.
-Cześć,mam na imię Charlie i witam was na moim nowym video blogu...-brunet rozłożył się w swojej sypialni ze swoją lustrzanką,którą położył na biurku,a sam usiadł tuż przed nią.Ja jak na razie siedziałam obok i malowałam paznokcie,bo zaczynały mi się już powoli ścierać,a w końcu jutro miałam wystąpić na scenie.-..(...)..a teraz przedstawię wam moją przyjaciółkę Ashley,która też ma co do was pewien tajemniczy plan...-puścił do mnie oczko,a ja posłałam mu pytające spojrzenie.-Spokojnie,to nie idzie na żywo.-zacichotał.
-Co ja mam niby powiedzieć? Uważaj na paznokcie!-zawołałam,kiedy chwycił moją dłoń i przyciągnął mnie na krzesło obok.
-Paznokcie! To jest to!-klasnął w dłonie,a ja zmrużyłam brwi,nie mając pojęcia o czym on mówi.-Dziewczyny to lubią,możesz porozmawiać z nimi trochę o modzie i tak dalej!
-Powiedz mi,co ty z tego będziesz miał?
-Wiesz ile tacy vlogerzy na tym zarabiają?-zapytał,a ja pokiwałam głową z rozbawieniem.
-No i wszystko jasne.Nie wiem ile,ale widzę,że ty tak łatwo nie odpuścisz.
-Świetnie,jeśli już się zgodziłaś,to kamera jest twoja.-wywróciłam oczami i spojrzałam w obiektyw.Minęło sporo czasu zanim w końcu udało mi się zacząć jakoś sensownie,dużo się przy tym uśmialiśmy.Charlie prowadził ze mną luźną rozmowę i po chwili zapomniałam o tym,że stoi przed nami kamerka.

*

-Ashley,Charlie przestańcie się wygłupiać i chodźcie do garderoby!-zawołał Will,kierownik i trener naszego zespołu,a my usłuchaliśmy go i ze śmiechem pobiegliśmy się przebrać.Nasz strój był cały czarny,natomiast makijaż mieliśmy mieć bardzo kolorowy.Czekając na swoją kolej do malowania zaczęłam z podekscytowania skakać i tańczyć.Dziwne,że tak właśnie reagowałam na stres,ale ogółem czułam się świetnie,byłam ciekawa tego,jak to wszystko będzie wyglądać,jak wypadniemy i co powiedzą moi znajomi,kiedy mnie zobaczą,gdyż leciało to na żywo w telewizji.Pomyślałam o tych wszystkich ludziach ze szkoły,którzy nigdy we mnie nie wierzyli.
-Ashley,czy możesz się na chwilę uspokoić i się nie ruszać?-kosmetyczka imieniem Alice posadziła mnie na kszesło przy toaletce i zabrała się za mój makijaż.Dziwnie czułam się bedąc malowaną,bo zwykle to ja sama się malowałam,ale było to przyjemnie uczucie.Ktoś robił coś za mnie,a ja jedynie siedziałam i próbowałam się opanować,aby się nie ruszyć.Po dwudziestu minutach byłam już gotowa i dołączyłam do reszty zespołu.Wszyscy trochę się stresowali,ale myśleliśmy optymistycznie,bo na próbach szło nam całkiem dobrze.
-Wychodzicie za trzy,dwa...-Will zaczął odliczać,a my spojrzeliśmy na siebie ostatni raz.Charlie puścił mi oko,a Danielle ścisnęła za rękę.-..jeden..do dzieła!-klasnął w dłonie a my wybiegliśmy na oświetloną scenę.Już w biegu zaczęliśmy nasz układ,muzyka porwała nasze ciała i z każdą sekundą,w której nasze biodra i nogi poruszały się w rytm melodii,rozluźnialiśmy się i myśleliśmy o tym,aby wypaść jak najlepiej.Pierwszą minutę zajmował taniec nowoczesny,ale nagle..BUM! Muzyka zmieniła się całkowicie,różowe światła zmieniły się w zielone i pomarańczowe,a my,dziewczyny ściągnęłyśmy czarną halkę i wystąpiłyśmy w kolorowych sukienkach,specjalnie do salsy.Charlie odnalazł mnie,przyciągnął do siebie i w skupieniu zaczęliśmy tańczyć.Swoim uśmiechem dodawał mi otuchy i już po chwili obydwoje bawiliśmy się zupełnie tak samo jak na próbach.Publiczność nam wiwatowała i bawiła się razem z nami.Nawet nie spostrzegłam się kiedy nasz czas minął i muzyka ucichła.Bez ukłonów wybiegliśmy za kulisy,aby tam pogratulować sobie nawzajem udanego występu.

-Do zobaczenia pojutrze.-Kiedy pożegnałam się z całym zespołem,Danielle uściskała mnie,a Charlie poczochrał po włosach i pobiegł do swojego taty,który już na niego czekał.Widząc jak lekko siwawy już mężczyzna uśmiecha się szeroko na spotkanie z synem,coś ścisnęło mnie w żołądku.Tak dawno nie widziałam swojego taty...
Wzdychając złapałam za swoją walizeczkę,pomachałam jeszcze raz Danielle i ruszyłam ku wyjściu z lotniska.Nikt na mnie nie czekał,ale byłam do tego przyzwyczajona.Wsiadłam do jednej z taksówek i podając mój adres rozsiadłam się wygodnie,byłam tak wymęczona podróżą,że walczyłam ze sobą żeby nie usnąć.Po około dwudziestu minutach zapukałam w drzwi Hazel,a ta otworzyła już po kilku sekundach.
-Widziałam Cię w telewizji!-zawołała na przywitanie i podała mi do ręki klucze od mojego mieszkania,tak jakby telepatycznie wyczuwała mnie kiedy przyjdę.Albo po prostu patrzyła przez okno.
-I jak wypadłam?-wyszczerzyłam zęby,a ona uniosła dwa kciuki do góry i zaklaskała.
-Znalazłam to w twojej skrzynce.-podała mi kilka kopert w której znajdowały się między innymi rachunki,reklama i jeden list zaadresowany do mnie starannym pismem,który mógł należeć tylko do jednej osoby.-Idź już,bo wyglądasz na zmęczoną.Zobaczymy się jutro?
Pokiwałam głową nie patrząc na nią w ogóle,tylko otwierając kopertę.Jedną ręką przekręcałam klucz w zamku,a drugą czytałam list.Moja babcia była stosunkowo młodą kobietą,miała sześciedziąt pięć lat,była zadbana i potrafiła dobrze się ubierać.Uwielbiała stare sposoby konwersacji,więc od czasu do czasu przysyłała mi listy.W tym właśnie napisała mi,że chciałaby abym do niej przyjechała,bo dawno się nie widziałyśmy.Pojutrze wylatujemy do Kanady,ale w następnym tygodniu powinnam być wolna.Zadzwoniłam więc pod jej numer i nagrałam wiadomość na automatycznej sekretarce z wiadomością,że wpadnę pod koniec przyszłego tygodnia.Na samą myśl,że wreszcie się zobaczymy zrobiło mi się ciepło na sercu i byłam bardzo podekscytowana.Przywitałam się z Muffinem,wybadałam czy aby i na pewno pod opieką Hazel nie przytył,a następnie udałam się do łazienki aby wziąć ciepłą,relaksującą kąpiel.


6 komentarzy

  1. więcej Nialla Marcia noooooooooo:( ale i tak super, nie mogło być inaczej :D / K.

    OdpowiedzUsuń
  2. No no, nasza Ashley sie rozwija! I bardzo mnie to cieszy :)
    Charlie wydaje sie taki slodki *,* Fajnie miec takiego przyjaciela :D
    Swietny rozdzial! :3
    Czekam na nexta :)
    Pozdrawiam, @droowseex xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Charlie mmmm samych przystojniakow sobie znajduje, no :)))
    Wiecej Niall'a, kocham go :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak poznać całą rodzinę to od korzeni :D Co z tą babcią? Ciekawe co przyniesie ze sobą :) M.

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon