czwartek, 15 stycznia 2015

17.

" Słabi ludzie szukają zemsty, silni wybaczają, a inteligentni mają to w dupie. "

-Myślę,że Luke ma na Ciebie zły wpływ.Wiedziałem,że tak to się skończy.
-Słucham?!-zawołałam,ale poczułam duszności,więc zamknęłam usta i wdychałam powietrze przez nos.Jeszcze tylko tego brakowało...
-Rozumiem,że możesz jej nie lubić,ale musiałaś od razu zepsuć jej urodziny? Wiedziałaś jak wiele dla niej znaczą,nie mogłaś sobie tego darować?-każde jego słowo raniło moje serce jak ostry nóż.
-A niby co miałabym tym osiągnąć?-zapytałam już spokojniej,bo dosłownie nie miałam sił się wykłócać.-Nie widzisz jak ona tobą manipuluje?
-Znam Audrey od czterech lat i wiem dobrze,że nigdy w życiu by czegoś takiego nie zrobiła.Zawiodłem się na tobie,Ashley.-odpowiedział to głosem tak chłodnym,że zimno jego słów owionęło i zamroziło mnie całą.Nie mogłam się ruszyć i nie patrzyłam na niego,kiedy odchodził.Czułam się jak we śnie,jakimś chorym i poranionym,bo to co się właśnie działo,nie mogło być prawdziwe.Hazel odnalazła mnie i ukucnęła przy mnie,kładąc mi swoją ciepłą dłoń na karku.
-Wracajmy do domu.-widząc jaka jestem blada,zrozumiała szybko co jest grane i pomogła mi wstać,a potem powoli zaprowadziła do samochodu.Wyszukawałam w torebce lekarstwa i wzięłam nawet podwójną dawkę.Położyłam się na tylnim siedzieniu,a Hazel otworzyła okna i ruszyła.Minęło dwadzieścia minut i dopiero wtedy leki zaczęły działać,a ja zasnęłam i biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację w której ze mnie zakpiono i ośmieszono...miałam ochotę już nigdy się nie obudzić.

Rankiem tylko przez chwilę nie pamiętałam o tym, co zaszło ostatniego wieczoru,jednak niemiłe wspomnienia szybko powróciły.Poczułam mocny skurcz w żołądku,więc zwinęłam się w kłębek i leżałam tak dobre pół godziny.Rozmyślałam o tym tak długo i zawzięcie,że od tego natłoku myśli rozbolała mnie głowa.Ogólnie wciąż czułam się osłabiona...Gdy sięgnęłam po tabletki,drzwi mojej sypialni otworzyły się,więc szybko je odstawiłam i zakopałam się w pościeli.
-Wiem o wszystkim.-najpierw poczułam zapach jego perfum,a później położył się tuż obok mnie i objął mnie swoim ramieniem.
-Niall Ci powiedział?-prychnęłam,ale on pokiwał przecząco głową.W trakcie gdy on ociągał się z udzieleniem odpowiedzi,ja unosiłam moją brew coraz wyżej i wyżej,aż w końcu skończyło mi się pole do manewru.
-Przeczytałem na internecie...-westchnął ciężko,a ja wybałuszyłam oczy i w momencie wyskoczyłam z łóżka.Na biurku,wśród sterty porozrzuconych rzeczy odnalazłam laptopa i odpaliłam go jak najszybciej zdołałam.Wpisałam takie frazy jak Ashley Connell urodziny Audrey Bailey.Długo nie musiałam szukać,albowiem już pierwsze nagłówki były druzgocące.
-Zanim to zobaczę...uwierz mi,to naprawdę nie było tak jak,ona to przedstawiła.-obróciłam się do niego i zobaczyłam jego zaskoczoną twarz.
-Ależ oczywiście,że Ci wierzę!-zawołał,podchodząc do mnie.-Audrey to podstępna suka,dla mnie to nic dziwnego,że zagrała z tobą w taki sposób.
Poczułam łzy napływające do moich oczów i wtuliłam się do niego,cicho pochlipując krótkie słowo 'dziękuję'.Po tym jak Niall stanął po stronie Audrey,było dla mnie wielką ulgą,że ktoś mi uwierzył.
-Na prawdę niepotrzebnie się denerwować...-mruknął tuż nad moim uchem,ale ja chciałam to zobaczyć.Weszłam na pierwszą stronę,gdzie już u samej góry ujrzałam swoją twarz.Stałam po środku sali,mierzyłam zabójczym wzrokiem w kierunku Audrey i byłam w trakcie wrzeszczenia na nią,kiedy ona wtulała się w Nialla z oczami niewinitątka.Zaczęłam się trzęść ze złości,a Luke dla uspokojenia mnie zaczął głaskać moje włosy.Chyba przez dziesięć minut czytałam artykuły w których każdy wyśmiewa się i krytykuje mnie za to,co zrobiłam.Właśnie o to jej chodziło,chciała zdeptać mój wizerunek,który powoli zaczęłam sobie kreować.Ja na prawdę nie chciałam sławy,nie chciałam się wywyższać,ja po prostu chciałam robić to co kocham i chyba każdy na moim miejscu wykorzystałby taką szansę,która mi się nadarzyła,prawda?
-Wystarczy.-Luke już chciał zamknąć laptopa,ale powstrzymałam go w ostatniej chwili.
-Moment,jeszcze tylko sprawdzę twittera!-poprosiłam,a on wywrócił oczami i oznajmił,że idzie przygotować dla mnie śniadanie,bo bardzo blado wyglądam.Zignorowałam to i zalogowałam się na swoje konto,gdzie dosłownie...cyferki mieniły mi się przed oczami.W ciągu nocy dostałam tysiące wiadomości,powiadomień i tweetów.Przejrzałam jedynie małą część z nich,ale mogłam spokojnie dostrzec,że są też tacy,którzy mi wierzą.I zadziwiające,że były to directionerki,które na swoich profilach najeżdżają na Audrey i twierdzą,że zrobiła to specjalnie.
-Boże,dzięki!-zawołałam i o dziwo nawet...roześmiałam się! Niewiarygodne,ale tak właśnie było.Wzięłam głęboki oddech,podrapałam się po czole i postanowiłam,że pora coś napisać.Pięć minut zajęło mi sklecenie kilku sensownych zdań w których wyjaśniłam jak naprawdę było,i bardzo się ucieszyłam gdy zaraz po chwili przeczytałam mnóstwo podbudowujących komentarzy.Z uśmiechem zamknęłam laptopa i poszłam do toalety.Ubrana już i wymalowana zeszłam na dół,gdzie Luke przygotował dla nas cudowną jajecznicę.

*

-O nie...-odstawiłam widelec na talerz i złapałam się za głowę.Luke wystraszony zmrużył brwi,z myślą,że coś nie tak z jego jajecznicą,ale szybko go o to uspokoiłam.-Przypomniałam sobie,że pojutrze moja mama urządza przyjęcie i muszę na nie pójść...-westchnęłam,bo wcale nie kwapiło mi się tam iść i to w dodatku samej.W planach miałam wybrać się tam z Niallem,ale w związku z zaistniałą sytuacją on na pewno się tam nie pokaże,a ja tym bardziej nie chcę go teraz widzieć.Nie po tym,kiedy uwierzył w to,że mogłabym zepsuć urodziny jego dziewczyny.
-W czym problem? Pójdziemy tam razem.-wzruszył ramionami i jadł dalej spokojnie,a kiedy zobaczył że na niego patrzę,przestał przerzuwać.-Jeśli oczywiście tego chcesz.-dodał pośpiesznie.
-Ojej,no jasne,że chcę!-zawołałam ze śmiechem i dokończyliśmy to śniadanie bardzo pogodnie.Ja,ucieszona,że mogę podzielić się z kimś moimi troskami,a on ucieszony,że smakowała mi jego największa specjalność.

-Boję się wychodzić.-zatrzymałam go,zanim wyszliśmy z budynku.Chłopak ścisnął mocno moją rękę na znak,że jest ze mną i otworzył przede mną drzwi.Tam,jak się tego spodziewaliśmy widząc zamieszanie przez okno,czekało już kilku reporterów.-Możesz ich zignorować albo wyjaśnić całą sytuację.-szepnął do mnie,a ja pokiwałam głową i w czasie gdy przechodziliśmy przez chodnik rozważyłam wszystkie za i przeciw.W sumie to nic na tym nie stracę,a nóż coś zyskam?
-Możemy chwilkę porozmawiać?-podbiegli do nas w pięciu.Zawahałam się zanim odpowiedziałam,ale ostatecznie kiwnęłam głową i wysłuchałam wszystkich pytań.Później,tak powoli i spokojnie jak tylko zdołałam,wyjaśniłam im cały przebieg sytuacji od początku do końca.Gdy mieliśmy już odchodzić,padło jeszcze jedno pytanie.
-Czy oficjalnie jesteście razem?
Spojrzeliśmy po sobie i wpatrywaliśmy się tak przez chwilę,aż wielki uśmiech wpełzł na twarz blondyna.
-Tak,jesteśmy.-powiedział to bardziej do mnie,niż do nich,po czym puścił mi oczko i otworzył drzwi samochodu.Gdy obiegł swojego chevroleta i usiadł za kierwonicą,pocałowałam go czule w usta.
-Jeśli mamy pojechać do mojego rodzinnego domu...-zaczęłam a on wywrócił oczami i uśmiechnął się,bo najwyraźniej wiedział co chcę powiedzieć.
-Mam się kierować do centrum handlowego?-zapytał,a ja ucieszona pokiwałam głową i zapięłam pasy.



*
-Zobacz,ta jest całkiem ładna.
-Mówiłam Ci,nie będę nawet oglądać sukienek z takimi cenami.-zaparłam się i ruszyłam do wyjścia.Luke uparł się żeby wejść do tego sklepu,ale ja już widząc wystawę wiedziałam czego mogę się tutaj spodziewać.
-Ale nie musisz od razu jej kupować,nie chcesz nawet przymierzyć?-uniósł do góry subtelną,czarną sukienkę,która już na pierwszy rzut oka skradła moje serce.Ze smutną minką pokiwałam głową.-Jesteś pewna?-uniósł ją wyżej.-Spójrz jak się ładnie do Ciebie uśmiecha!
-Luke...-wywróciłam oczami i uśmiechnęłam się.Zrobiłam w tył zwrot,a on wzdychając odłożył ją na miejsce i już mieliśmy wychodzić gdy...-Wow...-tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić.Albowiem tuż z drzwiami czekało nas jakieś stado ludzi.Głównie były to nastolatki z telefonami i długopisami w rękach.Najwyraźniej ekspedientka się tego spodziewała,widząc Luke'a wchodzącego do środka i zamknęła drzwi na klucz,aby nikt się tu nie przedostał.Czyż to nie jest kochane? Zawiesiłam ręce na biodrach,przygryzłam dolną wargę i spojrzałam na chłopaka.
-Moglibyśmy próbować,ale z doświadczenia wiem,że różnie się to kończy.Zadzwonię po kogoś z ochrony.-wystukał jakiś numer i już po chwili z kimś rozmawiał.Ja w tym czasie chodziłam wzdłuż szyby i zadziwiałam się takim skupiskiem ludzi w jednym miejscu.
-Ktoś chyba wołał moje imię.-zachichotałam,ale szybko sprowadziłam się do porządku.Dziwnie się czułam ze świadomością,że tyle par oczu nas teraz obserwuje.
-Przyzwyczajaj się,wschodząca gwiazdo.-szepnął mi nad uchem.-George będzie tu za jakieś piętnaście minut.Prawie tyle Ci wystarczy,aby przymierzyć tą sukienkę,prawda?-zrobił maślane oczka,a ja westchnęłam i wydęłam wargę.-No proszę,zrób to dla mnie!
-Okej,ale jestem pewna,że ona tylko tak ładnie wygląda na wieszaku.
Zabrałam ją do przymierzalni,a Luke usiadł na sofie i czekał aż mu się ukażę.Rozebrałam się do bielizny i przełożyłam milutki materiał przez głowę.
-Musi mnie ktoś zapiąć...-jęknęłam,próbując wykrzywić ręce,ale nie dałam rady zrobić tego sama.Słyszałam jak Luke podnosi się z siedzenia,ale ekspedientka była szybsza.-Dziękuję.-uśmiechnęłam się,a ona pochwaliła mnie,że idealnie na mnie leży.Pomyślałam,że tylko tak gada,ale kiedy się odwróciłam...faktycznie nie mogłam oderwać od niej,od siebie moich oczu.
-Jest taka...
-Piękna.-Luke dokończył za mnie,a ja odskoczyłam bo nie wiedziałam,że od jakiegoś czasu mnie obserwuje.Patrzyliśmy na nią oboje przez dłuższą chwilę,ale piękny czar szybko prysł,kiedy w jasnym świetle zauważyłam metkę.

-Okej,zdejmujemy.Rozepnij mi ją proszę.-odwróciłam się do niego plecami.
-Jesteś pewna,że...
-Tak,jestem.
-Nawet jeśli ja...
-Nie przyjmę jej od Ciebie,zapomnij.-widziałam,że znowu próbuje otworzyć usta,ale zgasiłam go ostatecznym spojrzeniem.Wzdychając rozpiął zamek,muskając przy tym palcami moje plecy.Już chciałam go wygonić,aby móc się przebrać,kiedy jego wzrok spoczął na wewnętrznej części mojej ręki.Cofnęłam ją szybko,jednak i tak było za późno.
-Co to jest?
-Nic,nic takiego.-nie przejmowałam się już nim,tylko zsunęłam sukienkę na dół i prędko założyłam koszulkę i spodnie.Cały czas mnie obserwował.
-Chcesz mi powiedzieć,że to jest nic takiego?-mimo mojego oporu uchwycił moje ramie i spojrzał na kilka blizn,które widniały na mojej skórze.-Dlaczego się cięłaś?-widziałam smutek w jego oczach.
-To było dawno,miałam wtedy ledwo szesnaście lat.Nie jestem z tego dumna,uwierz mi,i z każdym dniem,kiedy je widzę,bardzo tego żałuję.-odpowiedziałam szczerze,a on wziął głęboki oddech i pocałował mnie w czoło bez zbędnych pytań.Zabrał sukienkę i pozwolił mi się do końca zebrać.Gdy wyszłam,stał już u boku ochroniarza.
-Witaj,Ashley.-podał mi rękę i uśmiechnął się serdecznie.-Chodźcie dzieciaki,wychodzimy.

*

Wieczorem,kiedy pożegnałam Hazel,która wpadła do mnie z obiadem,usiadłam zmęczona na balkonie i wreszcie mogłam trochę odetchnąć.Od wczorajszych wydarzeń bardzo się osłabiłam i czułam duże zmęczenie po zwykłych czynnościach dnia codziennego...Szczerze mówiąc,trochę mnie to martwiło.

Drogi Pamiętniku,
Dawno nie pisałam bo ostatnio tyle się dzieje... Do tej pory wszystko było w porządku,
ale wczorajszego wieczoru sprawy nieco się pokomplikowały. Audrey,dziewczyna Nialla
zorganizowała przyjęcie urodzinowe i naopowiadała ludziom o mnie różnych kłamstw,
tylko po to żeby mnie upokorzyć. Nie wiem dlaczego i czym się kierowała,ale nie
przypominam sobie sytuacji w której mogłabym dać jej ku temu powody.Przeżyłam wielki
szok,gdy usłyszałam o tym od znajomej Iris,nigdy w życiu nie pomyślałabym,że
może coś takiego wymyślić.Gdy stałam tam,na środku sali i krzyczałam na nią,czułam na
sobie wzrok tych wszystkich ludzi...każda para oczu z osobna przenikała mnie całą i dopiero
teraz rozumiem jakie musiało to być upokarzające.Nie mam ochoty czytać tych wszystkich
artykułów na internecie,ale wiem,że zrobiła mi tym niemały rozgłos.
Najgorsze w tym wszystkim jest to,że Niall,TEN Niall,mój serdeczny przyjaciel...nie wierzy mi.
Już nie interesują mnie opinie innych,bo na prawdę nie obchodzi mnie co ludzie
o mnie plotkują.Najważniejsze,aby to on znał prawdę.Niestety nie chciał mnie słuchać.
Powiedział,że go zawiodłam...tymi słowami mocno mnie zranił.
W dodatku,jakby tego było mało,przez mój ostatni styl życia,stres i zabieganie zrobiłam
się dużo słabsza.Zwykłe czynności zaczynają być dla mnie wysiłkiem i zaczyna mnie
to martwić.Chyba będę musiała umówić się na wizytę do lekarza...

Zabawne,ale właśnie teraz,kiedy napisałam o Niallu,wspomniałam sobie słowa mamy,które wypowiedziała mi,gdy miałam dwanaście lat i tata tuż po ich rozwodzie wyjechał do Irlandii.
-Jeśli za kimś tęsknisz,spójrz w niebo.Pomyśl,że bezwzględu na to gdzie jesteście,patrzycie na to samo niebo.
Zachowałam te słowa głęboko w moim sercu.Położyłam głowę na poduszce i spojrzałam na głęboki błękit nieba,rozmyślając o Niallu i zastanawiając się co właśnie robi.




13 komentarzy

  1. oo pierwsza! Jak Najal mógł tak zrobić? Smuteczek :( ale rozdział super <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uroczo <3 Szkoda ze Ni jej nie uwierzył ;/
    Zycze weny i zapraszam do siebie xx.
    red-hair-is-always-beautiful.blogspot.com
    /Nikita

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa! A cóż to za zacny rozdział? Jejuu, jak ja kocham Luke, hahaha. Nawet nie masz pojęcia! Niall mnie wkurza i jeszcze ten tekst, że Luke ma na nią zły wpływ. No haloo czy on nie widzi, jak on ją uszczęśliwia? Nie wiem czemu Horan tak się przyczepił do tego biednego chłopaka, ale wydaję mi się, że coś ciekawego wymyślisz i nie będzie tak kolorowo, zgadłam? No nic, kończę. Świetny rozdział! Pozdrawiam, Weronika :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świtny rozdział!!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. znowu mam dzień spóźnienia, ale przeczytałam! Niall mnie teraz tak irytuje, a Luke nie i ja nie wiem co ty zrobiłaś :( czekam juz a kolejny ofkors! / k. :*

    OdpowiedzUsuń
  6. przepraszam za spam misiu :(

    Lana jak każda nastolatka miała swoje tajemnice i sekrety, bardziej i mniej wstydliwe. Ale gdy ostatnią deską ratunku okazał się Louis, mogła spodziewać się poważnych konsekwencji. Gdy po latach przystojny brunet zjawia się po to co jego, ona popada w chorobę. Ostatnim razem kiedy się widzieli była piękną, szczupłą brunetką, której pewnosć siebie była znakiem rozpoznawczym.
    Tomlinson, bogaty dziedzic prestiżowej firmy, która była dumą jego ojca skrywa pewne sekrety ,a by je ukryć potrzebuje brunetki, która staje się jego niewolnicą. Louis wstydzi się tuszy dziewczyny i postawia pewien warunek.
    Jak to jest odkryć wszystkie tajemnice anoreksji i bulimii ? Jak te dwie podstępne choroby potrafią zniszczyć czyjes życie ? Czy Lana sprosta zadaniu i schudnie kosztem własnego zdrowia ? Jak oszuka Louisa ?

    http://fatff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do Liebster Award ;) Gratulacje! Więcej na moim blogu: http://red-hair-is-always-beautiful.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje ze w koncu jej uwierzy.. btw.. rozdzial swietny jak zawsze, czekam na nastepny :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Zostałaś nominowana do Liebster Blogger Award.
    W zakładce "Liebster Award- Nominacje" są pytania na które masz odpowiedzieć :)
    http://if-i-were-a-human-polish-fanfiction.blogspot.co.uk
    Pozdrawiamy Nat i Wer x

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieje, że po zobaczeniu tego wpisu Niall jej uwierzy. Ale dobrze, że Ash ma Luke'a :) Mam nadzieję, że Ash nie zostawi go dla Nialla!!
    Świetny rozdział :3
    Czekam na nexta xx
    Pozdrawiam, @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam Twoje opowiadanie. Jest niesamowicie cudowne. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    @for_1D_fame

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon