wtorek, 31 marca 2015

22.


" Przyjaźń to nie słowo. To cicha obietnica,która mówi: byłam jestem i będę przy Tobie w każdej chwili, w której będziesz mnie potrzebować. "

-Ashley,nie mam pojęcia jakim cudem to się stało,ale...kilka miesięcy temu tak w sumie z głupoty posłałam moje CV do nowojorskiej firmy fotograficznej i niedawno dostałam odpowiedź.Przyjęli mnie!-zawołała Hazel z ekscytacją w głosie,a ja podskoczyłam na krześle i uściskałam ją mocno.
-Jejku tak się cieszę! Wiedziałam,że prędzej czy później znajdziesz coś wyjątkowego! Wystarczyło uzbroić się w cierpliwość,a ty byłaś w gorącej wodzie kąpana.
image-Nowy Jork...zawsze marzyłam żeby tam pojechać.A teraz mam tam pracować!-rozmarzyła się.Zamówiłyśmy śniadanie i herbatę i wówczas uśmiech zszedł mi z twarzy.Hazel od razu to dostrzegła.
-Co się stało? Źle się czujesz?-złapała mnie za rękę,a ja pokiwałam przecząco głową.
-Niee,ja tylko...uświadomiłam sobie,że wyjedziesz.-posmutniałam,a ona zastanawiała się co ma powiedzieć.Wiedziałam,że dla niej to też jest ciężkie,pogodzenie ze sobą przeprowadzki i utrzymania kontaktu ze mną.-Ale nie to jest teraz istotne.Najważniejsze jest to,że Ci się udało.A my jakoś sobie poradzimy.-pocieszyłam ją,chociaż głęboko w środku zrobiło mi się bardzo smutno.
Po śniadaniu wróciłyśmy do domu.Jak na złość zepsuła się winda i dozorca powiedział,że nie prędko ją naprawią bo to jakaś poważniejsza awaria.Musiałyśmy więc iść po schodach osiem pięter.Kiedy byłam na piątym,czułam już jak robię się coraz słabsza,więc zwolniłam tempo,a przyjaciółka od razu to wyczuła.
-Wszystko dobrze?
-Muszę chwilkę odsapnąć.-westchnęłam i oparłam się o ścianę.-Przez moją własną głupotę naraziłam się na trzecie stadium choroby.-oznajmiłam po chwili ciszy.
-Oj głuptasie...-wywróciła oczami.-Tak przeczuwałam,że za bardzo angażujesz się w ten taniec.Nie miałam pojęcia,że twój trener o niczym nie wiedział! To było kompletnie niepoważne,Ashley.I co teraz?-spojrzała na mnie z troską.
-No cóż,nic.Musiałam zrezygnować z tańca na jakiś czas,ale przynajmniej regularnie muszę się gimnastykować,to już coś.Ogółem nie mogę się stresować,nadużywać alkoholu,muszę być spokojna i brać leki,czyli lepiej już chyba umierać,bo długo tak nie pociągnę.-Ruszyłam po schodach,a ona ze zmartwioną miną poszła za mną.Przed drzwiami uściskała mnie mocno,oszczędzając mi wszystkich głupich powiedzonek typu "wszystko będzie dobrze".Może i tak,może i będzie,ale jak na razie muszę tkwić w tym okropnie nudnym stylu życia.Jak tylko weszłam do mieszkania,Muffin przybiegł się ze mną przywitać.

Minęły dwa tygodnie od mojego powrotu do domu i czułam się już o niebo lepiej.Regenerowałam się,siły mi wracały,i z każdym dniem coraz bardziej bolała mnie świadomość,że na razie muszę zapomnieć o tańcu.Luke przesiadywał u mnie jak tylko często zdołał,ale kiedy go nie było,po kryjomu tańczyłam przed lustrem,bo było to silniejsze ode mnie.Uważałam na siebie i nie przemęczałam się,więc stwierdziłam,że chociaż w małym stopniu mogę zaszaleć.Od dwóch dni zauważyłam,że Luke gdzieś znikał,ale o dziwo wcale nie z zespołem...Zaczynało mnie to martwić,a moje pierwsze podejrzenia trafiały na tą blondynkę,którą ujrzałam w jego telefonie,kiedy razem z Charliem poszliśmy do klubu.Niall wpadł do mnie wczoraj ale też wydawał się jakiś zagoniony i w zasadzie posiedział tylko chwilkę.Hazel powoli zaczynała się pakować,bo w przyszłym tygodniu miała wylecieć do Nowego Jorku,aby przed rozpoczęciem pracy rozglądnąć się za jakimś mieszkaniem.A więc ostatnimi czasy czułam się bardzo samotna; nie dość,że moja przyjaciółka wylatywała na drugi koniec kontynentu,to w dodatku chłopcy dziwnie się zachowywali.
W sobotę w samo południe wróciłam z zakupów i zamierzałam przygotować jakiś pyszny obiad dla mnie i dla Luke'a,który zdeklarował się,że do mnie wpadnie.Byłam właśnie w trakcie krojenia papryki,kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.Wytarłam ręce w ścierkę i ruszyłam do przedpokoju.Ku mojemu zdziwieniu,za drzwiami stała mama.
-Witaj kochanie.-pocałowała mnie w policzek i weszła do środka.Nie spodziewałam się jej tutaj,od czasu mojego wyjścia ze szpitala zadzwoniła tylko raz i myślałam,że wszystko powoli wracało "do normy".-Mmm coś tu pięknie pachnie.
-Szczerze mówiąc jesteś ostatnią osobą,której bym się tu spodziewała.-powiedziałam,ale ona jak zwykle zlekceważyła moje słowa.
-Zbieraj się,zabieram Cię gdzieś.-ledwo zdążyłam otworzyć usta,kiedy ona mi przerwała.-I nie zadawaj żadnych pytań bo i tak Ci nie powiem.
Stałam trzydzieści sekund wyczekując,ale nic się nie działo,więc ostatecznie się poddałam.Wyłączyłam kuchenkę,ubrałam buty i wyszłam tuż za mamą.
-Okropieństwo z tymi zepsutymi windami.Jeszcze akurat teraz,kiedy nie wolno Ci się przemęczać!-zawołała oburzona w kierunku windy,jakby w nadziei,że ta ją usłyszy i na jej życzenie sama się naprawi.Na prawdę nie mogłam uwierzyć w to jaką mama przechodziła metamorfozę.Nigdy się mną tak nie interesowała,a teraz proszę bardzo,dobrowolna wizyta.Ale czy taka bezinteresowna to się jeszcze okaże,nauczyłam się nie chwalić dnia przed zachodem słońca...
-Wskakuj.-pilotem otworzyła drzwi swojego lśniącego porsche,a ja wywróciłam oczami.Dziwnie było mi siedzieć z nią w jednym samochodzie,ostatnim razem jechałyśmy gdzieś wspólnie chyba na moje zakończenie liceum.Wtedy nawet tata wrócił z Irlandii i pojechał razem z nami...
-Możesz mi chociaż uchylić rąbka tajemnicy gdzie jedziemy?-zapytałam,zakładając okulary na oczy,bo słońce nagle nas oślepiło i mama o mały włos nie wjechała w samochód przed nami,który gwałtownie zahamował.
-Co za debil!-zatrąbiła na niego i spojrzała na mnie.-Nie,nie mogę.Dowiesz się jak będziemy na miejscu.
-A daleko jeszcze?
The home is located in Hove, a small town on the southern coast of England. Large gates seal off the property, presumably to keep the YouTubers safe from their hordes of fans.-Nie daleko.-uśmiechnęła się delikatnie i skręciła w prawo.Po pięciu minutach wjechałyśmy na uroczą ulicę,w której pełno było zieleni.Był to dość niespotykany widok jak na samo centrum miasta.Mama zatrzymała się pod białym,malowniczym domkiem i wyłączyła silnik.Wypięła się z pasów i wyszła z samochodu,więc i ja zrobiłam to samo.Świeże powietrze musnęło moją twarz.
-Kto tutaj mieszka?-rozglądnęłam się dookoła.Dom wcale nie był zbyt wielki,ale też nie za mały.Był dwu piętrowy,z niewielkim aczkolwiek ślicznym ogródkiem.
-Ty.
Z wrażenia upuściłam klucze,które z brzdękiem uderzyły o brukowany chodnik.
-Chyba się przesłyszałam.-podniosłam je z ziemi,a ona uśmiechnęła się jeszcze szerzej i pokiwała przecząco głową.
-Chodź.-pociągnęła mnie za rękę i otworzyła drzwi.Pierwsze co rzuciło mi się w oko to duża przestrzeń i przejrzystość pomieszczenia.Przedpokój był niewielki,zaraz za nim bez żadnych drzwi znajdował się niewielki korytarz,który prowadził do salonu z wielkim wyjściem na taras.Mama poprowadziła mnie w kierunku saloniku,a po prawej stronie ujrzałam niewielką kuchnię o jasnych meblach,a tuż obok niej szklany stół z czerwonymi krzesłami.Zakryłam usta dłonią i przyglądałam się temu przepięknemu widokowi z niedowierzaniem.Salon nie był pusty.Oprócz ślicznych mebli,spoglądali na mnie Luke,Niall i Alex.
Inside, the house is spacious and bright.-Witaj w domu,skarbie.-Pierwszy z nich podszedł do mnie i przytulił do siebie,a reszta uśmiechała się szeroko.Rozglądałam się dookoła,wciąż nie mogąc uwierzyć w to,co się dzieje.
-Ale masz minę.-zachichotał Alex.
-To dlatego tak znikaliście?-spojrzałam z wyrzutem na Luke'a i na Nialla,a oni z uśmiechem pokiwali głową.Zdaje się,że przez to wszystko udało im się pogodzić i znowu normalnie się zachowują.-Jak to...skąd ten pomysł...nie mogę tego przyjąć!.-powiedziałam stanowczo.
-Kochanie,razem z twoim ojcem doszliśmy do wniosku,że ze względu na twoje ostatnie samopoczucie powinnaś się przenieść,spójrz jaki masz tutaj piękny ogród...-podeszła do drzwi od tarasu i otworzyła je.
-Rozmawiałaś z tatą?-przerwałam jej,a ona odwróciła się zawstydzona.Nie rozmawiali ze sobą od dobrych kilku lat.-Nie wiedziałam,że powiedziałaś mu o moim pobycie w szpitalu.
-Wybacz,ale musiałam.Jak się dowiedziałam,że Cię przewieziono to...to musiałam do kogoś zadzwonić.
-I zadzwoniłaś pierwsze do niego,a nie do Bena?-zdziwiłam się jeszcze bardziej.
-W końcu to on jest twoim ojcem,tak? Z resztą nie ważne!-rozdrażniła się.-W każdym bądź razie,potrzebujesz odpoczynku,pobytu na świeżym powietrzu,a ten dom spełnia wszystkie te wymagania.I nie będziesz musiała wchodzić na ósme piętro po schodach,bo winda jest zepsuta.-dodała poirytowana.
Długo zastanawiałam się zanim cokolwiek odpowiedziałam,bo też co niby miałam zrobić w takiej sytuacji? Nie wiedziałam jak mam na to wszystko zareagować.
-Oddam wam te pieniądze.-powiedziałam do wszystkich tu zebranych,bo choćby nie wiem jak długo mnie zapewniali,ja i tak wiem,że Luke i Niall się do niego dołożyli,Alex skoro tu był,prawdopodobnie też.-Oddam,choćbym miała spłacać go całe życie.-oznajmiłam ostrzegawczym tonem.
-Nie wygłupiaj się i chodź zobaczyć resztę.-odezwał się Horan i zaprosił mnie gestem dłoni w kierunku schodów.Schody,jak i zarówno korytarz były obite beżowym dywanem.Na dole oprócz kuchnio-jadalni i salonu znajdowała się jeszcze jasna łazienka i sypialnia.U góry były kolejne trzy sypialnie,w tym jedna z balkonem.Całość prezentowała się nieziemsko,dziękowałam im za to chyba z milion razy,jak nie więcej.Najbardziej wzruszyło mnie to,że moja mama była w to wszystko zaangażowana.Kto by pomyślał,że z tej mojej choroby wyjdą jakieś korzyści?
Wieczorem,kiedy mama wychodziła,minęła się w drzwiach z Hazel,która właśnie weszła do domu z dwoma pudełkami pizzy w rękach.Podbiegła do mnie krzycząc: "Niespodzianka!" i rzuciła mi się na szyję.A więc jeszcze i ona była w to zamieszana!
-Nie wiem co powiedzieć.Jesteście cudowni.-uściskałam wszystkich jeszcze raz.Nie chciałam się stąd wynosić,więc postanowiłam,że zostanę na noc,a co najlepsze razem ze mną został Alex.Specjalnie na tą okazję wziął sobie urlop i miał jeszcze tydzień wolnego,zanim wróci do Kanady.Nie pamiętam dnia w którym ostatnio spaliśmy pod jednym dachem.
Kiedy zjedliśmy kolację po raz pierwszy w tym domu,poczułam spokój i oblewające mnie bezpieczeństwo.Zakochałam się w tym miejscu od pierwszego wejrzenia.

Wszystkie sypialnie były tak śliczne,że nie wiedziałam na którą się zdecydować.Którąś z nich musiałam wybrać jako swój pokój,więc po długich negocjacjach,wspólnie z Hazel wybrałyśmy tę o białych ścianach,wielkim,miękkim łóżku i fioletowo-zielonych akcentach.Był ona też prawdopodobnie najjaśniejsza ze wszystkich,co też jak dla mnie było na plus.Pierwsza noc w nowym domu była ekscytująca,na początku nie mogłam zasnąć,bo wszystko było tak świeże,tak nowe...Alex wczołgał się pod moją kołdrę o pierwszej w nocy,bo też nie mógł zasnąć.Przegadaliśmy dobre dwie godziny zanim na prawdę zmorzył nas sen.Przyjemnie było obudzić się u jego boku ze świadomością,że spędzamy razem czas po tak długiej rozłące.Na początku,kiedy się obudziłam,nie wiedziałam gdzie jestem,ale szybko przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniego dnia.
Zeszłam na dół i rozglądnęłam się po pomieszczeniach - wszystko,dosłownie wszystko,było w moim guście.W lodówce na całe szczęście był zapas najpotrzebniejszych składników,więc sprawnie przygotowałam jajecznicę,której zapach zbudził mojego brata i po chwili zszedł na dół.
-Nawet nie wiesz ja fajnie było obudzić się i przypomnieć sobie,że jestem tu z Tobą.Dzień doobyry!-przywitał się,ściskając mnie mocno.
-Dokładnie o tym samym sobie pomyślałam.Nasza dwójka zawsze była zgraną drużyną.-odpowiedziałam z dumą.
-Nie to,co te sztywniaki Jim i Sharon.-poprawił grzywkę i zabrał się za krojenie chleba.Po śniadaniu jeszcze raz musiałam obejrzeć dokładnie cały dom i mniej więcej zaplanować co,gdzie wstawię.Luke miał dzisiaj dzień w studiu nagraniowym,ale Niall obiecał zawieźć mnie do domu,abym zaczęła pakować swoje rzeczy.Byłam baaardzo podekscytowana...


Perspektywa Nialla

Story of my life <3

-Chciałem Ci powiedzieć,że jestem trochę zagubiony w swoich uczuciach.Ciężko mi patrzeć na Ciebie u boku Luke'a...Niee,to brzmi żałośnie.-zmiąłem kolejną kartkę papieru i cisnąłem ją do kosza.Usiadłem na łóżku i zamknęłam twarz w dłoniach.Co miałem napisać? Jak mam to delikatnie sformułować? Ktoś zapukał do mojego pokoju,ale zignorowałem to i znowu chwyciłem za kartkę.
-Chyba coś się zmieniło.Od pewnego czasu nie potrafię spoglądać na Ciebie tak samo jak kiedyś.Gdy dowiedziałem się,że jesteś w szpitalu,a potem Hazel powiedziała mi o twojej chorobie...poczułem się,jakby świat mi się zawalił.Pozmieniało się,Ashley.Nie chcę mącić Ci w głowie,ale jeśli jest choć cień szansy,że Ty też...czujesz do mnie coś więcej niż zwykłą przyjaźń,to daj mi znać.Jeśli nie,po prostu to zignoruj,a ja jakoś się z tym pogodzę. - Niall.
Przeczytałem to jeszcze z pięćdziesiąt razy i stwierdziłem,że nic lepszego nie wymyślę.Teraz tylko muszę zostawić to gdzieś w jej domu,tak,żeby nie wpadła w niepowołane ręce.

*
-Dzisiaj chyba zabiorę tylko te trzy pudła i rzeczy Muffina,resztę można przywozić stopniowo.-Wzięłam jedno pudło na ręce,a Niall w momencie podszedł do mnie i odłożył je na ziemię.
-Ty nic nie nosisz,ile razy mam Ci to powtarzać?
-Wiesz jak okropnie się z tym czuję?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.Horan był dzisiaj dziwnie zestresowany i nie dało się z nim w ogóle pożartować.Pewnie znowu miał jakieś problemy z Audrey,ale wolałam o to nie pytać,nie obchodziła mnie ich relacja.
-Zaczekaj tu,zniosę jeszcze te dwa pudła i wrócę po ostatnie.-rzucił w moim kierunku i wyszedł.Rozglądnęłam się po mieszkaniu w którym tak wiele przeszłam.Lubiłam je,na prawdę je lubiłam,ale nie będę za nim tęsknić.To tutaj przeżyłam najwięcej samotnych nocy,wylanych łez i odrzucenia.Niall wrócił po pięciu minutach,gdy byłam gotowa do wyjścia.
one direction | TumblrW samochodzie był równie spięty,co chwilę rozglądał się na boki i prawie ze mną nie rozmawiał.Dojechaliśmy w ciszy na miejsce i kiedy zaparkowaliśmy na podjeździe,poczułam znajomą już ekscytację.Tutaj zaczyna się moja nowa przygoda.Alex czekał w środku,obiecał,że wybierze się na zakupy i ugotuje coś pysznego na obiad.I chyba faktycznie tak było,przynajmniej sądząc po zapachu.
Chłopcy wspólnymi siłami przenieśli rzeczy do domu,a ja musiałam usiąść,bo zbieranie rzeczy,bieg po schodach i to wszystko trochę mnie wymęczyło.
-Gdzie jest Niall?-zapytałam brata,kiedy ten zszedł na dół.
-Nie wiem,został chyba na górze.-wzruszył ramionami i zabrał się za podawanie obiadu.Martwiło mnie zachowanie przyjaciela,bo dawno nie widziałam go takiego rozkojarzonego.Jeśli tylko uda nam się zostać sam na sam,muszę zapytać go co go trapi.

Niestety nie zostaliśmy sami ani na chwilę,bo zaraz po obiedzie przyjechał Luke,a Niall właśnie wtedy oznajmił,że musi już jechać.
-Wszystko w porządku?-zdążyłam zapytać go,kiedy wsiadał do samochodu.Z delikatnym uśmiechem pokiwał głową i chyba chciał coś dodać,ale przerwał wtedy,kiedy poczułam na swojej talii dłonie Luke'a.Horan pomachał nam i odjechał,zostawiając nas samych.
-Cudowny wieczór,nieprawdaż?-szepnął wprost do mojego ucha,a ja pokiwałam głową i wtuliłam się w niego.
-Muffin jest wniebowzięty,spójrz tylko na niego.-pokazałam palcem na kota,który biegał jak opętany po ogródku i gonił gołębie.Śmialiśmy się z niego przez pięć minut,kiedy nagle ktoś wszedł przez bramkę.
-Witam sąsiadkę!-Na głos Charliego wybałuszyłam oczy.Podszedł do nas z szampanem w ręku,a ja patrzyłam to na niego,to na Luke'a.
-Żartujesz,prawda?
-Myślałem,że trochę bardziej się ucieszysz.Wspominałem Ci przecież,że niedługo się spotkamy w przyjemnych okolicznościach,pamiętasz? I opowiadałem Ci o tym jak kupiłem dom...to ten na przeciwko.-odwrócił się i wskazał za siebie,a ja...byłam po prostu w szoku.
-Cieszę się i to bardzo!-zawołałam w końcu i rzuciłam mu się na szyję.Luke mruknął coś na kształt "zostawię was samych" i wycofał się do środka.
-A on dalej zazdrosny?-zapytał Charlie z nad mojego ramienia.
-Nie przejmuj się nim.Jejku,nie mogę w to uwierzyć! Jesteśmy sąsiadami!-podskoczyłam z radości.-Czyli ty też byłeś w to wszystko zamieszany!
-A jakże,to ja zaproponowałem tą dzielnicę,wtedy kiedy byłaś w szpitalu.Twoja mama od razu po powrocie przyjechała ją wybadać i chyba jej się spodobała.
-Jesteście niesamowici.Mieszkasz sam?-chwyciłam go za rękę i wciągnęłam do środka,wołając przy tym Muffina,który niezadowolony opuścił gołębie i wbiegł za nami.
-Nie,z bratem.Niedługo go poznasz.
-Ashley,co to kartka tu leży?!-zawołał Luke z góry,a ja zmrużyłam oczy bo nie wiedziałam o co mu chodzi.Zapewne znalazł jakąś instrukcję od czegoś.
-Zgaduję,że zdążyliście się już poznać?-zwróciłam się do Alexa i Charliego,a oni z uśmiechem pokiwali głowami i przywitali się.Rozsiedliśmy się na wygodnej kanapie w salonie i szukaliśmy jakiegoś filmu.Jak na razie miałam tylko podstawowe kanały,ale jeśli miałam na razie odpoczywać i spędzać czas w domu,z pewnością muszę wykupić jakieś dodatkowe.Luke zszedł po pięciu minutach i usiadł obok mnie.
-O jaką kartkę Ci chodziło?-zapytałam.
-Nic ważnego,to tylko jakaś instrukcja od pralki.-machnął ręką,a ja kiwnęłam głową i wtuliłam się w niego.Znalazłam szczęście w życiu,czuję to.Od teraz wszystko będzie dobrze...


  • Kochani,chciałam Wam bardzo podziękować za miłe słowa, które dodają mi motywacji do dalszego pisania ;*
  • Co do pytania o wplecenie innych youtuberów do opowiadania, to myślę, że się jeszcze ktoś pojawi xx

8 komentarzy

  1. nie mogę się już doczekać nexta asdfghjk a co do tego że się ktoś z youtuberów pojawi, proszę nich to będzie dan i phil, assdfgjjkgfd

    OdpowiedzUsuń
  2. czyżby Luke wyrzucił karteczkę? taki zly xD ps. dzieki za informowanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejejeje!!! Mega się cieszę, że Ash mieszka obok Chaliego i to w tak pięknym domu!
    NIeładnie Luke... Nieładnie! Nie rusza się nie swoich rzeczy xd
    Bardzo mi się podoba ten rozdział. Jest pełen pozytywnej energii :) Trochę dziwnie i poważnie to brzmi haha :D Anyway! Czekam na kolejny rozdział :3
    Pozdrawiam, @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej hej hej!
    Po pierwsze to jak Niall napisał ten list, to wiedziałam, że znajdzie go Luke i nie pokaże Ash! No wiedziałam, wiedziałam! ON MA JEJ TO POWIEDZIEĆ I MA BYĆ RAZEM Z NIALLEM, KONIEC. Lubię Luke, bardzo lubię, ale bardziej lubię Nialla, więc Ashley i Niall mają być razem i mieć trójkę dzieci! Fajnie z tym domem, bardzo cieszę się, że będzie mieszkać obok Charliego, bo trzeba przyznać, że lubię gościa :D Pewnie jeden z youtuberów będzie się wcielał w rolę jego brata, zgadłam? :D Rozdział jest fenomenalny, zresztą jak ty sama, Marto. I piękny szablon, chyba najlepszy jaki do tej pory zrobiłaś. Czekam na next. Pozdrawiam, Weronika z believe-in-the-spirit-ff@blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezuu masz sprawić żeby ona była z Niallem mi się aż serce rozpadło gdy przeczytałam jego wyznania......Bądź taka dobra proszę :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na kolejny rozdział http://fred-hermiona-draco.blogspot.com/ ( jeśli masz gg, zostawm mi w komentarzu :) ) .

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się doczekać następnego. Luke, Niall to jest straszne

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo ale niech ona znajdzie ten list szybko bo nie wytrzymam już jest 7 komentarzy więc czekam na next SZYBKO :-)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon