czwartek, 7 maja 2015

26.

" Samemu może i dobrze się mieszka, ale zasypia fatalnie. "


- Powoli, Ashley. Trochę wolniej. - Poinstruował mnie Charlie, więc zmniejszyłam szybkość piruetu i zakończyłam go opadnięciem na podłogę. Pięć sekund później zmaterializował się koło mnie, objął mnie w pasie i uniósł ku górze. Pomogłam mu przerzucić się na jego plecy, aby niedługo potem w takt muzyki ponownie, bezwiednie upaść. Piosenka się skończyła, brunet podał mi swoją dłoń i obydwoje wstaliśmy. Dysząc podeszłam do lustra i sięgnęłam po butelkę wody. - Na dzisiaj chyba już wystarczy.
- Nie, chcę spróbować jeszcze raz. Za bardzo się chwieję. - powiedziałam i upiłam spory łyk. Charlie pokiwał przecząco głową i wyłączył radio z kontaktu.
- Widzę jak się zmęczyłaś, a dobrze wiemy, że nie powinnaś. A ja nie powinienem się w ogóle na ten pomysł zgadzać. - odpowiedział spokojnie, ale mimo to widziałam, że jest zły na siebie. Poprosiłam go, aby zatańczył ze mną układ na ślubie mamy, co miało być prezentem ode mnie dla niej. To ona zapisała i woziła mnie na zajęcia, wspierała mnie kiedy przegrywałam konkursy i wypłakiwałam się jej w koszulkę. Chciałam dać jej tym tańcem kawałek siebie i pokazać, że teraz i ja ją wspieram, mimo że dla mnie to małżeństwo i tak jest pomyłką. Fuknęłam na przyjaciela, który właśnie gasił światło i czekał aż wyjdę pierwsza z sali. Nie mogłam się na niego gniewać, w końcu zgodził się to dla mnie zrobić i martwił się o mnie, ale czasu mieliśmy coraz mniej, moja kondycja była coraz gorsza, a ja chciałam dać z siebie wszystko w tym tańcu.
Na dworze było już prawie całkiem ciemno, kiedy pożegnałam się z Charliem i przeszłam na drugą stronę ulicy do swojego domu. Tam czekał na mnie tylko Muffin, zeskoczył ze swojego posłania aby się ze mną przywitać.
- Hej maluszku. - podrapałam go za uchem, położyłam torbę na stoliku i od razu skierowałam się do łazienki. Stałam pod prysznicem o wiele dłużej niż zazwyczaj, ale ciepłe krople, które opadały na moje ciało, były dla mnie ukojeniem. Nienawidziłam siebie za to, że byłam coraz słabsza i nie mogłam robić tego, co kocham. Po dwudziestu minutach zakręciłam kurek i stanęłam przed lustrem. Było całe zaparowane, więc przetarłam je i ujrzałam swoje zmarnowane odbicie. Byłam bardzo zmęczona, dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę. Powieki powoli opadały mi na oczy, ale zmusiłam się aby jeszcze na chwilę wytężyć wzrok. Chciałam zdjąć ręcznik, którym się owinęłam, i ubrać się w piżamę, ale nawet ten ruch był dla mnie teraz za ciężki. Zaczęłam głęboko oddychać, ale czułam, że w tej małej, zaparowanej łazience brakuje mi powietrza. Sięgnęłam ręką do drzwi i otworzyłam je na oścież, a zimne powietrze z wnętrza domu uderzyło w całe moje mokre ciało. Chwyciłam telefon, który leżał na pralce i siadając na muszli, wykręciłam numer do Luke'a, nie chciałam być teraz sama. Odebrał dopiero po piątym sygnale, ale to nie jego usłyszałam po drugiej stronie.
- Mi..Michael daj mi Luke'a. - poprosiłam z trudem. W tle leciała głośna, dudniąca muzyka.
- Nie ma go, nie wiem gdzie jest. - zachichotał głupkowato, a ja zacisnęłam zęby i rozłączyłam się. Teraz, kiedy go potrzebuję, on znowu się gdzieś zabawia! Czułam, że serce coraz szybciej bije mi w piersi, podjęłam drugą próbę i zadzwoniłam do Charliego, ale gdy nie odebrał, przypomniałam sobie, że ma komórkę w naprawie. Przeklęłam w duchu i w geście paniki, która we mnie narastała, wybrałam numer Nialla. Odebrał już po pierwszym sygnale.
- Proszę, przyjedź, coś się ze mną dzieje. - Nie wytrzymując już, zaszlochałam, a on uspokoił mnie i oznajmił, że jest w drodze. Łzy popłynęły po moich policzkach, a ciężar w okolicy serca rósł. Każda minuta zdawała się być dla mnie godziną, więc nie wiem ile tak na prawdę zajęło Niallowi dotarcie do mnie. Kiedy trzasnęły frontowe drzwi, pobiegł na górę, a ja słabym głosem zawołałam gdzie się znajduję. Pojawił się w drzwiach z rozwianym włosem i ukucnął przy mnie.
- Hej hej... co się dzieje? - uniósł moją brodę, abym na niego spojrzała.
- Spanikowałam. - odpowiedziałam, znowu wypuszczając łzy z oczu. - Wyszłam spod prysznica i zakręciło mi się w głowie, nagle bardzo osłabłam i poczułam jak kuje mnie serce, a potem... a potem zaczęło tak szybko bić... - pociągnęłam nosem, a on przytulił mnie do siebie. Delikatnie, ale zarazem stanowczo, w sposób którego nie potrafiłam ubrać słowami. Fala bezpieczeństwa przelała się na całe moje ciało, objęłam go rękami i szlochałam jeszcze chwilę, dopóki zdałam sobie sprawę jak fatalnie muszę wyglądać. Oderwałam się od niego, a jego wzrok spoczął na moich ustach, uświadomiłam sobie wtedy w jak niezręcznej sytuacji się znaleźliśmy, biorąc pod uwagę niedawne wydarzenia. Wytarł moje łzy swoją dłonią i uśmiechnął się delikatnie, wpędzając mnie w zamieszanie.
- Choćby się waliło i paliło, i choć z piorunami burze... - wplótł swoje palce w moje dłonie i ścisnął je mocno. - ...ja i tak bądź co bądź, swym ramieniem służę. Jesteś moją przyjaciółką mimo wszystko, Ash Ash.
- Przepraszam, że się nie odzywałam. Nie wiedziałam jak... i co mam Ci powiedzieć. - Jego dotyk był dla mnie ukojeniem, moje serce powoli się uspokajało, a strach minimalnie się ulatniał.
- Już dobrze. Ważne, że teraz zadzwoniłaś. Powinnaś się ubrać, bo cała się trzęsiesz. Poczekam  na Ciebie za drzwiami, dobrze? - pokiwałam głową na jego słowa, a on rozluźnił uścisk naszych dłoni i wstał. Gdy wyplatał swoje palce z moich, czułam jakby jakiś Anioł Stróż mnie opuszczał, a przecież on ciągle był obok. 
friends sur Tumblr

Gdy wyszłam z łazienki opatulona w szlafrok, Niall siedział na łóżku w mojej sypialni i wpatrywał się przed siebie. Podeszłam do niego, a on uniósł głowę i uśmiechnął się do mnie delikatnie, jednak jego wzrok był jakiś smutny, odległy.
- Luke'a dzisiaj tu nie będzie? - zapytał, chcąc się upewnić, że się z nim nie zobaczy. Nie dziwię mu się, po sytuacji zaistniałej ostatnim razem, kiedy się widzieli, lepiej żeby na razie nie wchodzili sobie w drogę.
- Chyba ma teraz ciekawsze rzeczy na głowie. - westchnęłam. - Nawet nie wiem gdzie jest, nie rozmawiałam z nim. To Michael odebrał, kiedy zadzwoniłam.
-To... - przerwał, zastanawiając się jakiego słowa użyć. - ...bardzo nie w porządku. Powinien być przy Tobie, kiedy go potrzebujesz. Tym bardziej, że zna całą sytuację z Twoim zdrowiem... a z resztą nie ważne, nie będę się między was wtrącał. - machnął ręką, ale ja szybko pokiwałam przecząco głową.
- Nie nie, masz rację. Powinien tu być. - spuściłam wzrok na swoje dłonie. Byłam okropnie zawiedziona Lukiem i nie mam ochoty oglądać go przez najbliższe kilka dni. Cieszyłam się za to z tego, że znowu zobaczyłam się z Niallem, brakowało mi jego obecności. - Zostaniesz ze mną? - poprosiłam. - Nie chcę być sama.
- Oczywiście. - na jego odpowiedź położyliśmy się na łóżku. Nieśmiało wtuliłam się w ramię blondyna, a on położył swoją głowę na mojej. Poczułam jak cały lęk, spowodowany niedawnym atakiem, schodzi ze mnie, a zamiast niego pojawia się uczucie bezpieczeństwa. Przyjemne ciepło rozeszło się po moim ciele, kiedy ręką, którą mnie obejmował, zaczął kreślić na moim ramieniu nieznane mi wzory.
- Niall? - odezwałam się cichutko, a on mruknął na znak, że mnie słucha. - Dlaczego... dlaczego nie wierzysz mi, że to Audrey tobą zmanipulowała? Nie miałabym powodu żeby psuć jej przyjęcie, gdyby nie to, że nazwała mnie przy swoich gościach od najgorszych. Obrabiała Cię za plecami i...
- Cii... - uspokoił mnie, więc zamilkłam. Był bardzo spokojny, a podejrzewałam, że moje słowa rozgniewają go tak, jak ostatnim razem. - Wierzę Ci.
- Na prawdę? - spojrzałam na niego z zaskoczeniem, a on pokiwał głową.
- Ale nie mówmy teraz o Audrey. - na te słowa położyłam się z powrotem i uśmiechnęłam triumfalnie pod nosem. Leżeliśmy dłuższy czas w milczeniu, a cisza, która nad nami wisiała, wcale nie była krępująca. Bo w towarzystwie przyjaciela nie istnieje coś takiego jak niezręczna cisza.
- Zaśpiewasz mi coś? - nie wiem w którym momencie te słowa padły z moich ust, bo byłam już bardzo zmęczona. Do zapadnięcia w sen brakowało mi tylko spokojnej kołysanki.
Niall zastanawiał się kilka minut nad piosenką, aż w końcu odezwał się cichutkim głosem.

Take my mind         /        Zabierz moje myśli
and take my pain        /      I zabierz mój ból
Like an empty bottle takes the rain     /     Jak pusta butelka zbiera deszcz
And heal heal heal heal....       /      I wylecz mnie, wylecz, wylecz....

And take my past    /   Zabierz moją przeszłość
And take my sins     /     I zabierz moje grzechy
Like an empty sail takes the wind     /     Jak pusty żagiel zbiera wiatr
And heal heal heal heal...     /    I wylecz mnie, wylecz, wylecz...  


Nie zdążyłam zapytać czyj to utwór, bo powieki zsunęły się na moje zmęczone oczy i momentalnie odpłynęłam.

*

Kiedy rano się obudziłam, musiało być już dobrze po dziewiątej. Przetarłam ręką zaspane oczy i podniosłam głowę z piersi Nialla. Uśmiechnęłam się na widok cicho pochrapującego blondyna, włosy sterczały mu w każdą stronę a z ust wydobywało się krótkie pogwizdywanie. Położyłam się obok niego i wgapiłam się w sufit, jak robiłam co ranek aby całkowicie wybudzić się ze snu. Zdziwiłam się kiedy usłyszałam na korytarzu kroki i w drzwiach mojej sypialni pojawił się... Luke. Jak tylko wszedł, uśmiech zniknął z jego twarzy. Już miałam zacząć się tłumaczyć, kiedy przypomniałam sobie, że w zasadzie nie mam z czego. To on powinien być ze mną tej nocy, nie Niall. Obrażony Hemmings cofnął się na pięcie i zaczął schodzić na dół, a ja wyskoczyłam z łóżka i zbiegłam za nim.
- Luke, stój! - rozkazałam, wiążąc w biegu szlafrok. Ku mojemu zdziwieniu chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie wzrokiem pełnym gniewu. - Nie chcesz nawet posłuchać co mam Ci do powiedzenia?
- Zobaczyłem już chyba za dużo, dziękuję.
- Gdzie wczoraj byłeś? - zapytałam, a on zamilknął. Wpatrywał się we mnie bez odpowiedzi, więc ponowiłam pytanie.
- Co za różnica, nie odwracaj kota ogonem! Przychodzę do Ciebie z samego rana i zastaję Cię w łóżku z chłopakiem, który się w tobie buja! - krzyknął i uderzył pięścią w drzwi od łazienki, które odpowiedziały na uderzenie z hukiem. - No to kurw... co tu jest nie tak? - spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem. Luke potrafił strzelać fochy i być nieprzyjemny, kiedy tylko Charlie bywał w pobliżu, ale jeszcze nigdy nie widziałam go takiego.
- Dzwoniłam wczoraj do Ciebie! Ale nawet nie raczyłeś odebrać, zostawiłeś telefon i zabawiałeś się nie wiadomo gdzie! Nie było Cię przy mnie kiedy Cię potrzebowałam, Luke! - zawołałam bliska płaczu.
- I dlatego musiałaś zadzwonić po niego, tak?! - wrzasnął i zaczął chodzić w tę i we w tę. Nie wierzyłam w to co słyszałam.
- Miałam duszności, byłam kompletnie wystraszona i w chwili kiedy powinieneś być ze mną, olałeś mnie totalnie! Nawet nie zadzwoniłeś potem żeby zapytać co się dzieje! 
- Wybacz mi, że nie jestem na każde twoje zawołanie! Może po prostu czasem też chciałbym się trochę odstresować!
- Co drugi dzień?! Co chwile chodzisz na te twoje imprezy... - wzięłam głęboki wdech, bo zabrakło mi powietrza w płucach. Luke wykorzystał chwilę, kiedy przestałam mówić i wydzierał się po mnie, ale ja go nie słuchałam. Jego słowa odbijały się od moich uszu i uderzały w ściany, a gdyby mogły to swoją ostrością rozbiłyby szyby. Czułam, że duszności znowu nadchodziły, zignorowałam więc go i usiadłam na schodach, łapiąc się za serce, które biło bardzo bardzo powoli.
- Przestań się na nią wydzierać! - u szczytu schodów pojawił się Niall, który zbiegł i od razu pojawił się przy mnie, widząc, że coś jest nie tak. Luke spostrzegł się, że coś się dzieje, bo ucichł i podszedł do nas. Poczułam jak oblewa mnie zimny pot i coraz bardziej brakuje mi powietrza.
- Ashley, co się dzieje? - zapytał Luke przerażonym głosem i złapał mnie za rękę.
- Brakuje mi... po..powietrza... - powiedziałam, łapiąc głębokie wdechy. Podnieśli mnie na nogi i podtrzymując zaprowadzili przed dom, abym usiadła na ławce. Rześki, poranny powiew zadziałał na mnie jak lek, ale nie tak od razu. Oparłam głowę o ścianę i przymknęłam oczy, robiąc coraz to głębsze wdechy i próbując się uspokoić. Niall pobiegł do kuchni po wodę.
- Przepraszam, nie chciałem żeby do tego doszło... - Luke mocniej ścisnął moją dłoń i przyłożył ją sobie do ust, całując lekko. - Wiem, że nie powinnaś się teraz denerwować, tak mi głupio...
Dotknęłam palcem jego ust, dając mu do zrozumienia żeby nic nie mówił. Uchyliłam powieki i spoglądnęłam na jego zmartwioną, wystraszoną twarz. Uśmiechnęłam się delikatnie i pogłaskałam go po policzku.

Zoee Sugg

Następny rozdział pojawi się jak naprawie laptopa! :(

8 komentarzy

  1. świetny rozdział :) czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział! ;D
    Tylko moim zdaniem Ashley powinna być zła na Luke'a. No bo jak to tak szybko złość przechodzić nie powinna. ;d
    Ale to moje zdanie, a twoje opowiadanie. Robisz co uważasz i robisz to bardzo dobrze. :D
    Tak więc do następnego xx
    Pozdrawiam. ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo, w końcu rozdział <3
    Zdecydowanie coraz bardziej zaczynam nie lubić Luke, chociaż go kochałam :c No, ale teraz przynajmniej bez wyrzutów sumienia mogę dopingować Ashley i Nialla. Rozdział niczego sobie. Wybacz, że dzisiaj nie rozpiszę się za bardzo, ale nie mam na nic siły. Wiesz, że jesteś cholernie zdolna, więc co ja mam tutaj pisać? Buziaki, Weronika :*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje ze ona mu tego tak szybko nie wybaczy... Najlepiej by bylo zeby ona byla z Niallem a Luke niech zaliczy jakąś wpadke np jakies wydarzenie z tej imprezy aby Ashley z nim zerwala. No ale czekam narazie i nie moge się doczekac co napiszesz w następnym rozdziale. Buziaki i weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Z jednej strony kibicuje Luke'owi i Ash, za to po tym co "wyprawia" trzymam kciuki za Niall'a :) Dzięki temu robię się coraz ciekawsza co będzie dalej :) Pozdrawiam, Louie xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Znowu Luke zawodzisz, nie podoba mi się to. Ogarnij się, bo Ashley nie będzie Ci cały czas wszystkiego wybaczać. Gdyby nie Niall nie wiadomo co by się z nią stało.
    Rozdział genialny :3
    Nexxxxtttttt! <3
    @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny *.* Ash ma być z Niallem <3 Czekam z niecierpliwością :* ~~LIVKA

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon